Drew Hendry i David Linden ze Szkockiej Partii Narodowej (SNP) oraz Charlotte Nichols z Partii Pracy byli częścią 15-osobowej grupy posłów uczestniczących w wyjeździe na Gibraltar. Był on zorganizowany w ramach programu wyjazdów poselskich do brytyjskich baz wojskowych, dzięki którym mogą oni "wnieść bardziej świadomy i użyteczny wkład w debaty na temat obrony". Jak podały gazety, powołując się na świadków, gdy samolot wylądował na Gibraltarze, trójka posłów była nietrzeźwa, a jeden ze świadków mówi, że pili oni już przed wylotem z lotniska Heathrow. Ponadto Hendry i Linden mieli się awanturować po wylądowaniu, gdy zapytano ich o dowód szczepienia przeciw Covid-19. Z kolei jak podała stacja BBC, dwie wojskowe opiekunki, które odbierały posłów z lotniska, były tak zaniepokojone stanem tej trójki, że poinformowały o zdarzeniu ministerstwo obrony w Londynie. Posłowie zaprzeczają Minister obrony Ben Wallace powiedział, że takie zachowanie stawia personel wojskowy w trudnej sytuacji i grozi podważeniem szacunku dla parlamentu. Hendry i Linden zaprzeczają jednak opisywanym przez prasę wydarzeniom, a liderka SNP Nicola Sturgeon oświadczyła, że jest to "haniebna próba" odwrócenia uwagi od kontrowersji wokół podejmowania przez wielu posłów Partii Konserwatywnej dodatkowych płatnych zajęć. Partia Pracy natomiast na razie nie odniosła się do tych zarzutów. Sytuacja jest tym bardziej kłopotliwa, gdyż sprawa zbiega się z przypadającą w czwartek rocznicą zakończenia I wojny światowej oraz z Niedzielą Pamięci, a w oba te dni w Wielkiej Brytanii uroczyście oddawany jest hołd żołnierzom poległym w obu wojnach światowych i późniejszych konfliktach.