Szczególną uwagę zwraca Mardżan, zwany kabulskim królem lwem. Zwierzę wiele razy otarło się o śmierć - kiedyś pewien mężczyzna rzucił w niego granatem, mszcząc się za śmierć brata, którego lew pożarł. W wyniku wybuchu Mardżan stracił oko i omal nie zginął. Przeżył też kilka ataków rakietowych, wiele razy rzucano w niego kamieniami. Lew został podarowany zoo w Kabulu przez władze zachodnich Niemiec wiele lat temu. Według Światowego Towarzystwa Ochrony Zwierząt, zarówno lew, jak i inne zwierzęta z zoo w Kabulu potrzebują opieki i pomocy weterynarza. W tej sprawie w najbliższym czasie mają pojechać do Afganistanu przedstawiciele towarzystwa, brytyjskiej dyplomacji i ONZ.