"Dzisiejszy dzień jest krokiem milowym w procesie przyznawania nam prawa do renegocjacji (zasad dotyczących członkostwa w UE - PAP)" - powiedział dziennikarzom przed wejściem na szczyt szef brytyjskiego rządu. Jak podkreślił, planowane w jego kraju referendum ma rozwiać wątpliwości, które Brytyjczycy mają w sprawie ich obecności w UE. Podkreślił, że obywatele jego kraju chcą mieć ostatnie słowo odnośnie do tego, "czy zostają i reformujemy UE, czy nie". Szef Rady Europejskiej Donald Tusk przyznał, że niektóre wątpliwości Wielkiej Brytanii powinny zostać rozstrzygnięte. "Ale tylko w sposób, który będzie bezpieczny dla całej Europy" - zastrzegł. Zaznaczył, że w czasie czwartkowego szczytu proces dialogu z Wielką Brytanią w tej sprawie zostanie zapoczątkowany. "Jedna rzecz musi być jednak jasna od samego początku: fundamentalne zasady UE są nienegocjowalne" - powiedział dziennikarzom Tusk. Szef brytyjskiego rządu zapowiadał jeszcze przed majowymi wyborami do Izby Gmin, że jeśli je wygra, przeprowadzi referendum w sprawie modelu członkostwa jego kraju w UE, a wcześniej będzie dążył do zmian w UE. Teraz z odnowionym mandatem Cameron naciska na liderów unijnych, by ci zgodzili się na reformę traktatów. Szefowie instytucji europejskich powtarzają jednak, że są gotowi wyjść naprzeciw oczekiwaniom Wielkiej Brytanii, ale odrzucają możliwość negocjacji dotyczących fundamentalnych swobód w UE. Referendum w Wielkiej Brytanii ma się odbyć w 2017 r. Brytyjska opinia publiczna na razie wydaje się popierać dalsze członkostwo kraju w UE. W majowym sondażu YouGove, opublikowanym po wyborach, 45 proc. Brytyjczyków podało, że głosowałoby za pozostaniem w Unii, a 36 proc. poparłoby "Brexit".(PAP) Z Brukseli Krzysztof Strzępka