To stanowisko spotkało się z powszechnym oburzeniem. Wiceminister finansów, liberał Danny Alexander powiedział: "Sądzę, że większość ludzi uzna to za zupełnie nie do pojęcia w czasach, kiedy wszystkich pozostałych pracowników publicznych obowiązuje ograniczenie podwyżek do jednego procenta".Posłowie tłumaczą to między innymi wyższym uposażeniem parlamentarzystów w innych krajach, ale kanclerz skarbu w opozycyjnym gabinecie cieni, Ed Balls powiedział BBC: "To śmieszne tłumaczenie. Jak mogą robić takie porównania, kiedy w kraju ludzie mają albo zamrożone pensje, albo spadek zarobków. To oburzające, że w ogóle o tym dyskutujemy". Robert Oxley z organizacji Sojusz Podatników dodał: "Posłowie dostają bardzo hojną pensję, dwa i pół raza tyle co średnie zarobki krajowe, są w górnych 3 procentach zarobków". Komisja wynagrodzeń i wydatków Izby Gmin tłumaczy że podwyżka miałaby wejść w życie dopiero za półtora roku, po wielu latach bez zmiany uposażenia. Gdyby Izba Gmin miała nad nią głosować, 2/3 posłów byłoby za.