"The Independent" donosi, że Arkadiusz J. zmarł w szpitalu na skutek obrażeń głowy, dwa dni po tym, jak został zaatakowany w sierpniu 2016 roku. Polak spotkał się wówczas z dwoma przyjaciółmi, z którymi pił alkohol. Po drodze zatrzymali się, by kupić pizzę. To wtedy mieli zwrócić uwagę grupie nastolatków, która zachowywała się w nieodpowiedni sposób. W odpowiedzi nastolatkowie osaczyli Polaków i szydzili z m.in. z ich pochodzenia. Prokurator Rosina Cottage opisała dla "The Independent", że sprawca ataku miał "wyskoczyć w powietrze i z całej siły uderzyć pana J. w głowę". 40-latek nie był w stanie podnieść się już na nogi. Oskarżyciel stwierdził, że sprawca "podjął rozmyślną decyzję o użyciu niezgodnej z prawem przemocy". Proces nadal trwa.