Materiał "FT" o corocznej gali Klubu Prezesów został oparty na doświadczeniach dwóch dziennikarek, które potajemnie zatrudniły się przy gali, i wskazywał na szereg niewłaściwych zachowań gości: od niestosownych komentarzy oraz prób dotykania i molestowania niektórych ze 130 zatrudnionych hostess aż do obnażania się przed nimi lub sugerowania aktów seksualnych.Dziennik dodał, że wszystkie hostessy musiały podpisać pięciostronicowe umowy o zachowaniu tajemnicy - miały nie mówić publicznie o tym, co wydarzyło się w trakcie gali. Zgodnie z zasadami klubu wszyscy goście imprezy musieli być mężczyznami o wysokim statusie materialnym oraz takiej samej pozycji w świecie biznesu, finansów i polityki. Był wśród nich m.in. wiceminister edukacji w rządzie Theresy May Nadhim Zahawi. Talon na striptiz Na licytacji na cele charytatywne zaproszeni goście mogli starać się m.in. o talon na wizytę w ekskluzywnym klubie ze striptizem, a także m.in. obiad z ministrem spraw zagranicznych Borisem Johnsonem i szefem banku centralnego Markiem Carneyem. Brytyjskie MSZ i Bank Anglii zaprzeczyły, jakoby wyraziły zgodę na przekazanie tych zaproszeń na licytację. Po publikacji tekstu "FT" jeden z głównych sponsorów, grupa reklamowa WPP, podjął decyzję o wycofaniu się z dalszego wspierania imprezy, a dwa londyńskie szpitale dziecięce, które otrzymywały środki zebrane w trakcie gali, postanowiły oddać wszystkie otrzymane pieniądze w tym roku i latach poprzednich. Organizatorzy podkreślili w oświadczeniu, że opisane przez gazetę "zachowania są absolutnie nie do przyjęcia", a "przedstawione zarzuty zostaną zbadane". Własne działania dyscyplinarne zapowiedział także hotel Dorchester, w którym odbyło się wydarzenie. Reakcja Theresy May Rzecznik premier Theresy May powiedział, że szefowa rządu "czuła się niekomfortowo", czytając te doniesienia. Podczas późniejszej debaty w Izbie Gmin wiele posłanek, w tym wiceminister edukacji Anne Milton, skrytykowało organizatorów i potępiło incydenty. "Myślę, że istnieje silne powiązanie między bogatymi ludźmi a tego typu zachowaniem. Musimy wysłać jasny sygnał, że to jest kompletnie nieakceptowalne" - powiedziała Milton. Na jesieni ub.r. brytyjskim parlamentem wstrząsnęła afera seksualna, w której szereg posłów po obu stronach podziału politycznego zostało oskarżonych o niewłaściwe zachowania i molestowanie seksualne. W wyniku skandalu z rządu musieli odejść wicepremier Damian Green, który także skłamał w sprawie posiadania na komputerze służbowym materiałów pornograficznych, a także minister obrony Michael Fallon. Z Londynu Jakub Krupa