Wyliczenia Hammonda Hammond wygłosił swoje opinie podczas corocznego przemówienia w Mansion House, siedzibie burmistrza City of London, gdzie co roku urzędujący minister finansów przedstawia swoje poglądy na temat stanu brytyjskiej gospodarki. Początkowo wydarzenie było zaplanowane na ubiegły tydzień, ale zostało przełożone z powodu pożaru wieżowca mieszkalnego w zachodnim Londynie. W tragedii zginęło co najmniej 79 osób. W swoim wystąpieniu minister finansów zasygnalizował możliwe złagodzenie pozycji negocjacyjnych ws. Brexitu, podkreślając, że Wielka Brytania powinna pozostać związana obecnymi przepisami celnymi do czasu wypracowania nowych procedur, które pozwolą na możliwie najprostsze kontrole celne, a także wypracować szereg przepisów przejściowych regulujących relacje z Unią Europejską w celu zminimalizowania zakłóceń dla przedsiębiorstw i obywateli. "Kiedy Brytyjczycy zagłosowali w ubiegłym roku (w referendum ws. Brexitu - PAP), nie oddali głosu za tym, żeby być biedniejsi lub mniej bezpieczni. Zdecydowali, że chcą wyjść z Unii Europejskiej i do tego doprowadzimy, ale musimy to zrobić w sposób, który jest dobry dla Wielkiej Brytanii i jako priorytety traktuje miejsca pracy i dobrobyt. Jakiekolwiek inne rozwiązanie byłoby niewywiązaniem się z instrukcji, które dostaliśmy" - powiedział Hammond. Jak dodał, "podczas gdy nasi partnerzy w negocjacjach co do zasady podzielają naszą chęć bliskich relacji, będą mieli swoje własne priorytety - więc my musimy jednoznacznie określić nasze". Wśród kluczowych elementów negocjacji z Unią Europejską Hammond wyliczył przygotowanie obszernej umowy o handlu dobrami i usługami, uzyskanie porozumień przejściowych, które ograniczą zakłócenia, które mogą napotkać firmy, oraz wypracowanie ustaleń dotyczących kontroli celnej, które pozwolą na bezproblemowy handel i zachowanie otwartej granicy lądowej pomiędzy Irlandią a Irlandią Północną, a także "pragmatyczne" podejście do sektora usług finansowych. O przyszłości brytyjskiej gospodarki Minister dodał, że "podobnie jak Brytyjczycy rozumieją korzyści wynikające z handlu, rozumieją także jak istotne jest, aby firmy miały dostęp do utalentowanych ludzi z całego świata". "Podczas gdy chcemy zarządzać migracją (do Wielkiej Brytanii), nie chcemy jej zlikwidować" - zapewnił. Jednocześnie podkreślił, że brytyjska gospodarka "przeszła długą drogę od czarnych dni (kryzysu finansowego) 2009 roku", tworząc m.in. 3,4 miliona miejsc pracy, obniżając deficyt budżetowy o 3/4 przy jednoczesnym obniżeniu podatku dochodowego dla 34 milionów ludzi. "Podróżując po kraju w trakcie kampanii wyborczej, odbyłem setki rozmów odzwierciedlających wyzwania, z którymi ludzie mierzą się w swoim życiu: obawy dotyczące bezpieczeństwa pracy, poziomów wynagrodzenia, potrzeby dobrych szkół dla dzieci, dobrze funkcjonującej służby zdrowia" - relacjonował. "Myślałem, że wygraliśmy dyskusję co do tego, że silniejszy wzrost gospodarczy jest jedynym długoterminowym zrównoważonym sposobem na zapewnienie lepszych usług publicznych, wyższych płac realnych i podniesienie standardów życia, ale w trakcie kampanii wyborczej dowiedziałem się jednak, że nie - i musimy na nowo przedstawić argumenty za gospodarką rynkową (...) i rozwojem gospodarczym" - tłumaczył Hammond. "Przyszłość naszej gospodarki jest połączona z tym, jakiego rodzaju Brexit uda nam się osiągnąć w ciągu kolejnych dwudziestu kilku miesięcy" - ocenił. "Jestem pewien, że możemy uzyskać porozumienie, które jako priorytety traktuje miejsca pracy i dobrobyt, zapewnia pracodawców, że będą mieli nadal dostęp do najlepszych pracowników, a także pozostawia nasze rynki otwarte. (Kiedy tak się stanie,) cały rynek odetchnie z ulgą, a gospodarka otrzyma znaczny impuls do wzrostu" - przekonywał Hammond, dodając, że poniedziałkowe rozpoczęcie rozmów w Brukseli to "dobry start, ale wkrótce będzie znacznie ciężej". W ubiegłorocznym referendum ws. wyjścia z Unii Europejskiej Hammond był zwolennikiem dalszego członkostwa w Unii Europejskiej. Według spekulacji medialnych premier Theresa May chciała zwolnić go z rządu w przypadku zwycięstwa w wyborach parlamentarnych 8 czerwca br., ale w obliczu gorszego niż oczekiwano wyniku wyborczego zdecydowała się na zachowanie go na stanowisku w celu zjednoczenia osłabionej Partii Konserwatywnej.