Jacqueline Kirk zmarła w sierpniu 2019 roku w wieku 62 lat w wyniku powikłań powstałych podczas brutalnego napadu, jaki przeżyła ponad 20 lat wcześniej. Miała poparzone ponad 35 proc. ciała W 1998 r. w Somerset zaatakował ją jej chłopak Steven Craig. Przywiązał ją do krzesła, oblał benzyną i podpalił. Kobieta przeżyła, ale doznała potwornych uszkodzeń ciała. Miała poparzone ponad 35 proc. ciała, w tym twarz, szyję, klatkę piersiową, uda i pośladki. - To, co jej zrobił, było potworne - powiedział Mark Almond, detektyw z zespołu dochodzeniowego ds. poważnych przestępstw Avon i Somerset. Ofiara przez lata zmagała się ze skutkami tego bestialskiego zdarzenia. Almond opisał sprawę jako "niezwykłą", ze względu na czas, który upłynął między obrażeniami kobiety a jej śmiercią. Przyznał, że obrażenia, których doznała podczas ataku "miały głęboki wpływ na nią i jej rodzinę". Wyrok nie odzwierciedlał "przerażających czynów" Ocenił, że pierwotny wyrok nie odzwierciedlał "przerażających czynów" Craiga. Mężczyzna został wówczas skazany na 15 lat więzienia za napaść i spowodowanie ciężkich obrażeń. Teraz jednak ponownie trafił do aresztu. Po piątkowym procesie, w którym sędziowie uznali Craiga winnego zabójstwa - uznano, że kobieta zmarła w wyniku obrażeń sprzed lat - będzie oczekiwał w celi na decyzję sądu o wysokości kary. Ma ona zostać ogłoszona 9 listopada. Po ogłoszeniu werdyktu sędziów, obecni na sali członkowie rodziny pani Kirk krzyknęli "tak" i zaczęli płakać. Córka pani Kirk, Sonna, dziękowała wszystkim zaangażowanym w zapewnienie jej matce opieki medycznej.