Ich brat Martyn, którego wypowiedź cytuje "Daily Mail" stwierdził, że ta para była "zła od urodzenia". Opisywał między innymi, to że uwielbiali zadawać ból i zabijać zwierzęta. Wypowiadając się dla "The Mirror" zdradził, że już lata temu obawiał się, że dzieci jego siostry doświadczają przemocy i zawiadomił o tym opiekę społeczną. Widział agresję Brandona względem najstarszego z dzieci, Blake’a, i miał nadzieję, że ktoś zainterweniuje. Jak poinformowała policja z południowego Yorkshire, 35-letnia Sarah Barrass i 39-letni Brandon Machin byli w potajemnej erotycznej relacji przez lata. Doczekali się szóstki dzieci, którym, jak podają brytyjskie media, wmawiali, że Machin jest tylko troskliwym wujkiem, a ich ojciec był bohaterem, który walczył w drugiej wojnie światowej i zginął. Podobno Sarah Barras zwróciła się do lokalnych władz z prośbą o wsparcie przy wychowaniu dzieci. BBC cytuje dwie wiadomości, jakie kobieta wysłała do swojej znajomej: "Przemyślałam każde możliwe rozwiązanie tego bałaganu." "Za bardzo kocham swoje dzieci by je zabić. Z tego samego powodu nie mogę ich oddać pod opiekę systemu." Znalazła rozwiązanie problemu Zdecydowała się na inne rozwiązanie. 23 maja zmusiła czwórkę swoich starszych dzieci do tego, by połknęły dużą dawkę wydawanych na receptę leków uspokajających. Dzieci protestowały, jednak matka która postanowiła je w ten sposób otruć, zmusiła je. Cytowana przez BBC prokurator Kama Melly stwierdziła: "Oskarżeni oczekiwali, że tabletki zabiją dzieci w ciągu nocy". Okazało się, że morderczy plan nie zadziałał. Sarah Barras nie porzuciła jednak zamiaru pozbawienia życia swoich dzieci i zaczęła szukać w internecie nowego pomysłu. Razem ze swoim bratem, i kochankiem zarazem, postanowili udusić dwóch najstarszych chłopców. Najpierw na oczach 14-letniego Balake’a udusili jego o rok młodszego brata Tristana. Później zabili też starszego chłopca. Na głowy obu założyli foliowe torby. To jednak nie zaspokoiło ich morderczych zapędów. Napełnili wodą wannę i kilkukrotnie próbowali utopić w niej kolejne dziecko. Trójkę najmłodszych para zwyrodnialców chciała otruć lekami. Prawdopodobnie horror trwałby dłużej i przyniósł znacznie tragiczniejsze skutki, gdyby nie to, że Barras zabrała czwórkę pozostających przy życiu dzieci (dwójką poniżej trzynastego roku życia i dwójka poniżej trzeciego) po czym zadzwoniła na policję. Horror ofiar wcale się nie skończył Dwójka starszych dzieci, której udało się przeżyć mordercze zapędy rodziców, przeszła niewyobrażalną wprost traumę. Jak skomentowała to Kama Melly: "Gdy powiedziano im że Sarah i Brandon przyznali się do zabicia ich braci i próby zabicia ich, jedno z nich powiedziało, że boją się, że mogliby zostać mordercami, gdy będą starsi, bo ich mama i Brandon to zrobili". Dzieci do końca nie wiedziały, że mężczyzna to dla nich ktoś więcej niż wujek. Prokurator dodała, że niedoszłe ofiary są emocjonalnie złamane i dopytują, dlaczego to je spotkało. Nikt jednak nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć. Dzieci są przerażone i skołowane. Jednocześnie straciły dwóch braci i rodziców. "Będą potrzebowały mnóstwo wsparcia" - stwierdziła prokurator, dodając przy tym, ze długofalowe skutki tych wydarzeń dla ich psychiki są trudne do przewidzenia, choć na pewno będą znaczące.