Wbrew zapowiedziom Downing Street, szefowa rządu zdecydowała się na bardzo ograniczone roszady kadrowe, wymieniając jedynie kilku ministrów. Swoje stanowiska zachowali - zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami - m.in. minister finansów Philip Hammond, spraw zagranicznych Boris Johnson, spraw wewnętrznych Amber Rudd i wyjścia z Unii Europejskiej David Davis, a także szefowie resortów obrony, handlu oraz biznesu, energii i strategii przemysłowej. Pierwsze zmiany Po grudniowej dymisji szefa Cabinet Office (odpowiednika Kancelarii Prezesa Rady Ministrów) Damiana Greena, May musiała mianować jego następcę, który będzie przewodził m.in. dziewięciu zespołom roboczym w ramach rządu. Według weekendowych spekulacji faworytami do zastąpienia Greena byli ministrowie zdrowia Jeremy Hunt i transportu Chris Grayling, ale decyzją premier obaj pozostali na swoich stanowiskach. Zamiast nich, szefowa rządu zdecydowała się na wybór byłego ministra sprawiedliwości i wiceministra spraw zagranicznych ds. europejskich Davida Lidingtona, który jednak, w odróżnieniu od Greena, nie będzie dysponował tytułem pierwszego sekretarza stanu i de facto wicepremiera - i to pomimo tego, że będzie zastępował szefową rządu w obowiązkach parlamentarnych pod jej nieobecność. W resorcie sprawiedliwości Lidingtona zastąpi dotychczasowy minister pracy i emerytur David Gauke. W toku rekonstrukcji ze stanowiskiem w rządzie pożegnała się także uważana za przedstawicielkę reformatorskiego skrzydła Partii Konserwatywnej minister edukacji Justine Greening. Polityk odmówiła przyjęcia innego stanowiska ministerialnego i zdecydowała się na powrót do tylnych ław w parlamencie. Jej stanowisko zajął Damian Hinds, który wcześniej był wiceministrem pracy i emerytur. Swoje stanowisko ze względów zdrowotnych musiał opuścić również minister ds. Irlandii Północnej James Brokenshire, który ujawnił, że będzie musiał poddać się serii zabiegów medycznych związanych ze zmianami chorobowymi w prawym płucu. Zadanie stworzenia nowej administracji w Irlandii Północnej, która od roku pozostaje bez rządu, przypadło dotychczasowej szefowej resortu cyfryzacji, kultury mediów i sportu Karen Bradley. Zmiany na stanowisku związanym z imirgantami Premier May zdecydowała się także na wymianę osób na szczycie Partii Konserwatywnej, wskazując dotychczasowego wiceministra spraw wewnętrznych ds. imigracji Brandona Lewisa na nowego przewodniczącego ugrupowania. W Wielkiej Brytanii rola ta jest oddzielona od lidera partii i obejmuje przede wszystkim codzienne zarządzanie strukturami partyjnymi. Jego zastępcą został czarnoskóry londyński poseł i były żołnierz James Cleverly. Wyborowi Lewisa towarzyszyła jednak wpadka biura prasowego Torysów, które podało wcześniej błędnie, że na czele partii stanie Chris Grayling. Informacja została szybko usunięta, ale w międzyczasie została podchwycona przez część posłów ugrupowania, wywołując zamieszanie i konfuzję wśród komentatorów. Następczynią Lewisa na stanowisku wiceministra spraw wewnętrznych ds. imigracji została dotychczasowa wiceminister w Cabinet Office Caroline Nokes, która w nowej roli będzie odpowiedzialna m.in. za stworzenie przepisów dotyczących migracji z Unii Europejskiej po wyjściu Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty oraz ochronę praw milionowej mniejszości Polaków. Pomimo tego, że to stanowisko wiceministerialne, Nokes będzie miała prawo uczestnictwa w posiedzeniach rządu na równi z ministrami. Wbrew poniedziałkowym doniesieniom dziennika "Daily Telegraph", szefowa rządu nie wskazała na razie nowego ministra, który miałby być odpowiedzialny za rządowe plany na wypadek załamania się negocjacji z Unią Europejską ws. wyjścia ze Wspólnoty. Kontynuacja we wtorek Downing Street zapowiedziało w poniedziałek wieczorem, że rekonstrukcja będzie kontynuowana we wtorek, kiedy powołani zostaną nowi wiceministrowie. Jak podkreślono, priorytetem May jest zwiększenie reprezentacji kobiet i przedstawicieli mniejszości etnicznych, co ma pozwolić na lepsze odzwierciedlenie zmieniającego się społeczeństwa Wielkiej Brytanii. Ograniczony zakres poniedziałkowych zmian wzbudził jednak wątpliwości komentatorów, a nawet części deputowanych Partii Konserwatywnej. Poseł Nicholas Soames, który jest wnukiem byłego brytyjskiego premiera Winstona Churchilla, napisał wręcz na Twitterze, że "nie chce być niemiły lub postrzegany jako nielojalny, ale (wtorkowa) rekonstrukcja (obejmująca wiceministrów - PAP) musi być dużo lepsza". Podczas wieczornego spotkania klubu parlamentarnego lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn skrytykował rekonstrukcję, oskarżając szefową rządu o nieskuteczność i uciekanie się do sztuczek medialnych. Jego zdaniem dla obywateli coraz bardziej widoczne stają się negatywne konsekwencje konserwatywnej polityki oszczędności, co doprowadziło m.in. do zimowego kryzysu w funkcjonowaniu służby zdrowia. "Mimo tego rządowy plan polega na próbie uniknięcia prawdziwych tematów przez rekonstrukcję ekipy w ramach bezsensownej i nijakiej sztuczki PR. To nie jest wystarczająco dobre rozwiązanie - nie da się nadrobić ośmiu lat niepowodzeń przez zmianę nazwy jakiegoś z ministerstw" - ocenił. Z Londynu Jakub Krupa (PAP)