Przypomnijmy, że 23 czerwca odbędzie się zarządzone przez premiera Davida Camerona referendum w sprawie dalszej obecności Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Po ustaleniach, jakie zapadły w Brukseli (dotyczyły one reform UE w myśl brytyjskich postulatów), premier ogłosił, że rekomenduje pozostanie w UE. Tymczasem jego kolega z Partii Konserwatywnej, mer Londynu Boris Johnson ma zupełnie odmienne zdanie. "Nikt o zdrowych zmysłach nie może twierdzić, że będziemy mieli do czynienia z jakąś fundamentalną reformą UE czy ze zmianą relacji Wielkiej Brytanii z UE. Po 30 latach pisania na ten temat uważam, że mamy szansę coś zrobić, że ja mam szansę coś zrobić" - oznajmił Johnson. "Podjąłem tę decyzję z bólem serca, bo nie chcę być przeciwnikiem Davida Camerona czy rządu. Ale nie jestem w stanie postąpić inaczej. Będę zachęcał do opuszczenia Unii Europejskiej. Chcę lepszych warunków dla obywateli tego kraju. Chcę, żebyśmy zaoszczędzili pieniądze i odzyskali kontrolę" - dodał.