Brytyjski premier od dawna powtarza, że brytyjscy piloci powinni stanąć w jednym szeregu z Francuzami i Amerykanami. - Odetnijmy głowę węża - apelował niedawno premier w Izbie Gmin, mówiąc o Rakkce - nieformalnej stolicy tzw. Państwa Islamskiego. To tam, jak przekonywał Cameron, powstają plany ataków terrorystycznych uderzających między innymi w mieszkańców Starego Kontynentu. Dziś, wczesnym popołudniem, Cameron ponowi apel, rozpoczynając dziesięciogodzinną debatę. Około 23.30 czasu polskiego nastąpi głosowanie. Według doniesień mediów na Wyspach, przeciwko premierowi zbuntuje się około dziesięciu posłów. Ale Cameron powetuje sobie straty, bo w opozycyjnej Partii Pracy widoczny jest rozłam. Jej lider, Jeremy Corbyn mówi interwencji zdecydowane "nie", ale minister spraw zagranicznych w jego własnym gabinecie cieni uderza w inne tony. - Ludzie są zagrożeni. Umierają przez tę organizację. Fundamentalne pytanie brzmi: "czy wypełnimy swoją rolę"? Czy staniemy przy boku innych narodów by przeciwstawić się owemu zagrożeniu? Ja jestem przekonany, ze musimy to zrobić" - deklarował Hilary Benn.