Ze śniegu cieszą się szczególnie dzieci, tak jakby całe życie spędziły w Australii. Ze strychów i ogrodowych szop znikają rdzewiejące sanki. Pospolite ruszenie naciera na wszystko, co kształtem przypomina pagórki. I chociaż w parkach wciąż więcej jest trawy niż śniegu, to jednak nie zniechęca to małych londyńczyków. Zjeżdżają w mokrej chlapie nawet na mini-skuterach i to wcale nie śnieżnych. Mniej ze śnieżnej pogody cieszą się drogowcy, szczególnie na północy Anglii i Walii, gdzie śniegu spadło znacznie więcej. Brytyjscy kierowcy nigdy nie zakładają zimowego ogumienia, bo nie mają po co. Tymczasem zima upomniała się o swoje. Wiele samochodów spotkało przymusowe parkowanie. Jak doniosły lokalne media, z powodu aury ucierpiało także londyńskie metro. Śnieg co prawda pod ziemią nie sypie, ale to, co na kontynencie jest absurdem, na wyspach wydaje się zupełnie normalne.