- Módlmy się do Boga za Fidela i jego wyzdrowienie, w tej chwili toczy wielką bitwę - mówił Chavez odwiedzający leżącą na północnym wschodzie Wenezueli prowincję Anzoategui. Jego wystąpienie transmitowała w czwartek wieczorem (w piątek czasu polskiego) wenezuelska telewizja państwowa. Blisko dwa tygodnie temu Fidel Castro tymczasowo przekazał kierowanie państwem swemu młodszemu o pięć lat bratu, Raulowi i poinformował, że przeszedł zabieg operacyjny z powodu krwotoku jelitowego. Jednak od 26 lipca żaden z braci nie pokazał się publicznie. "To życie, biologia - tłumaczył wenezuelski prezydent. - I to także 80 lat, które żyjesz, Fidelu Castro!". Hugo Chavez - najbliższy sojusznik reżimu kubańskiego, który Fidela Castro uważa za politycznego mentora - jako pierwszy wspomniał o "walce o życie" kubańskiego przywódcy. Naśmiewał się też z USA. - Gringo przez wiele lat przygotowywali się (...), by stawić czoła Kubie z Fidelem, przygotowywali się także na wypadek Kuby bez Fidela. Teraz znaleźli się w sytuacji bez precedensu: Fidel tam jest, ale go nie ma. Nie wiedzą więc, co zrobić - tłumaczył Wenezuelczyk. Natomiast Alberto Granado - przyjaciel latynoamerykańskiego rewolucjonisty Ernesto Che Guevary i jego towarzysz podróży po Ameryce Południowej na motocyklu w 1952 roku - w rozmowie z francuskim dziennikiem "Le Parisien" powiedział, że wierzy "w krzepę" Fidela Castro i to, że kubański przywódca "całkowicie powróci do zdrowia". Wywiad ukazał się w piątek.