Na temat wojny w Syrii dochodzą do nas różne informacje. Niektórzy mówią, że jest to problem politycznego powiązania między Putinem a Assadem, inni, że powodem wojny jest obecność Zachodu i Amerykanów w Syrii, jeszcze inni, że jest to wojna ISIS z chrześcijanami. Co tak naprawdę dzieje się w Syrii? - W 2010 r. w Afryce Północnej zaczęła się Arabska Wiosna: w Libii, Tunezji i Egipcie, po czym ruch ten rozprzestrzenił się na pozostałe tereny arabskie. Dotarł on do Syrii w 2011 r. Co natomiast wyróżnia Syrię od Egiptu czy Tunezji, to wieloetniczność. Syrię zamieszkują Kurdowie, Aramejczycy, Ormianie, Chaldejczycy. Mamy też wielość religii: chrześcijanie (Syryjski Kościół Ortodoksyjny, Kościół katolicki, protestancki), muzułmanie. Ponadto jest u nas także wielość Kościołów chrześcijańskich: bizantyjski, maronicki, Syryjski Kościół Katolicki, aramejski i inne. Muzułmanie też nie stanowią jednolitej grupy. Są sunnici, szyici, druzi, ismailici i inni. Jesteśmy mozaiką różnych kultur i religii, więc nie mogliśmy oczekiwać, że jakiekolwiek wydarzenia społeczne będą w Syrii działy się szybko. To, co się aktualnie dzieje, to walki pomiędzy reżimem a wieloma ruchami. Obecnie w Syrii jest co najmniej 200 różnych ruchów wzajemnie się zwalczających i to jest powodem wojny. W tej chwili w Syrii działa też tzw. Państwo Islamskie (ISIS czy Daesh) - brutalne, samozwańcze państwo, które nie akceptuje nikogo. Zaczęli swoje działania na północy Syrii, po czym dotarli na wschód i południe. Zabijają chrześcijan, niszczą kościoły, naszą tradycję, zabytki. Co Ojciec myśli o początku istnienia Daesh w Syrii? Czy pojawił się on z zewnątrz, czy to Syryjczycy chcieli stworzyć ten ruch i stać się jego częścią? - Daesh istniał wcześniej w Iraku i dotarł do Syrii później. Wielu dżihadystów dotarło do Syrii przez Turcję i Irak. Wielu dżihadystów jest w Europie. Kraje Zatoki Perskiej zamieszkują osoby wielu narodowości: Belgowie, Francuzi, Brytyjczycy, Katarczycy i Saudyjczycy. Są tam także Syryjczycy, którzy zasilają ich armię finansowo i osobowo. Jacy ludzie dołączają do Daesh? - Ludzie zwykli. Reprezentują różne narodowości i wyznania. Są wśród nich także muzułmanie, dla których państwo muzułmańskie to spełnienie marzeń. Problem polega na tym, że państwo muzułmańskie Daesh to nie tyle państwo, ile organizacja terrorystyczna. Zabijają wszystkich bez wyjątku, nie tylko chrześcijan. Dociera do nas wiele informacji na temat zabójstw muzułmanów, np. z miasta Ar-Rakka. Od niektórych syryjskich chrześcijan słyszałem, że dla nich islam to religia, która ma w tej chwili twarz diabła. Czy można tak powiedzieć? - Syryjscy chrześcijanie nie mają żadnego problemu z muzułmańskimi sąsiadami. Razem chodzimy do pracy, na uczelnie, do szkół. Aż do teraz konflikt w Syrii to nie był konflikt między chrześcijanami i muzułmanami. Nie ma więc wrogości pomiędzy zwykłymi ludźmi? - Nie ma jej na linii chrześcijanie-muzułmanie. W naszej społeczności, w szkole, w centrum edukacyjnym większość to dzieci muzułmańskie. Problem zatem nie istnieje między nami, ale na linii Daesh i front al-Nusra. Oczywiście, mamy w Syrii problem z terroryzmem, ale nie z samymi muzułmanami. Muzułmanie nam bardzo pomagają, i mogę przytoczyć całe mnóstwo przykładów na to, w jaki sposób. Jeśli dobrze zrozumiałem, nie powinniśmy w Europie bać się chrześcijańskich uchodźców. - Szczerze mówiąc, w Syrii nie tylko chrześcijanie, ale także muzułmanie żyją w samym środku tej trudnej sytuacji, w strachu przed śmiercią. Mówiąc o Syryjczykach, nie dzielę ich ze względu na religię. To Syryjczycy. Ja też jestem jednym z nich. Syria to moja ojczyzna, Syryjczycy to mój naród, a podział religijny nie jest istotny, ponieważ obie grupy żyją w strachu przed śmiercią. Każdego dnia mają miejsce w Syrii brutalne działania i tracimy wielu rodaków, zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów, a ludzie uciekają z Syrii, ponieważ poszukują miejsca bezpiecznego, takiego, jakim jest Europa. Pamiętaj, że w swojej historii także Europejczycy uciekali: do Afryki, do USA, a nawet na Bliski Wschód. Taka jest po prostu historia ludzkości. Zawsze w jakimś miejscu na świecie są jacyś uchodźcy. Ten rok jest natomiast w naszym Kościele rokiem Miłosierdzia i Ojciec Święty Franciszek wyraził się jasno, że nie mamy traktować uchodźców jak kolejne cyfry. Za każdą cyfrą kryje się osoba, należąca do jakiejś rodziny, a każda rodzina syryjska (chrześcijańska czy muzułmańska) przyjeżdża ze swoją własną historią i my musimy tę historię przekazywać. To zupełnie tak jak mówi nam nasza ewangelia. Kiedy rzucamy sieć jest wiele rodzajów ryb, te dobre i te nienadające się do jedzenia. Tak samo jest pośród uchodźców. Są ci właściwi i ci podszywający się pod uchodźców. Nie możemy jednak powiedzieć, że wszyscy uchodźcy to zło i przyjeżdżają tutaj tylko po to, by zniszczyć nasz kraj. Spora część dziennikarzy i polityków w Polsce twierdzi, że właśnie stajemy się świadkami islamskiej inwazji i dlatego musimy ją zatrzymać raczej, niż witać uchodźców. Jak skomentujesz te doniesienia? - Absolutnie się z nimi nie zgadzam, ponieważ to, co zdarzyło się chociażby w Paryżu, pokazało wyraźnie, że terroryści, którzy tam zaatakowali, żyli w Europie przez lata. To już trzecie pokolenie, a nie uchodźcy, którzy w przeddzień przyjechali z Syrii. Co więcej, żaden z paryskich terrorystów nie pochodził nawet z Syrii. Daesh opublikował nazwiska terrorystów. Niestety, media przedstawiły inny obrazek, twierdząc, że byli to uchodźcy z Syrii. Mówi Ojciec, że terroryści europejscy to trzecie pokolenie uchodźców. Może należy zatrzymać ten napływ poczynając już od pierwszego pokolenia - Dlaczego terrorystami zostało trzecie pokolenie uchodźców, to pytanie o to, co Europa zrobiła z ich rodzicami. Nie jestem socjologiem. Tymczasem warto byłoby zapytać socjologów i zrobić badania na ten temat. Jeśli zapytasz jednak mnie, jako chrześcijanina i księdza, Ewangelia jasno wyraża się w tej kwestii: jeśli tu w Europie mamy sąsiada chrześcijanina, to jest nasz brat. Jezus dał przykład dobrego Samarytanina, pytając na końcu, "Kto jest twoim sąsiadem, kto jest twoim bratem". Jeśli moim bratem są tylko Polacy, oznacza to, że nie zrobiłem nic. Musimy jednak zaakceptować ich z miłością. Polską historię znam całkiem dobrze, ponieważ nie pierwszy raz jestem w waszym kraju. Już od 15 lat przyjeżdżam tu corocznie, a także mieszkam z Polakami w Syrii, Libanie i Egipcie. Mieliście w swojej historii bardzo czarne chwile. Świadczy o tym także życiorys św. Jana Pawła II. Byliśmy świadkami terrorystów narodowych: komunistów, nie muzułmanów. Byli to Europejczycy, a nawet niektórzy Polacy sami stawali się antychrystami i zabijali innych ludzi. Kiedy teraz patrzymy na Polskę, zmieniła się ona diametralnie. W jedności europejskiej staliście się bardzo przyjaźni, jesteście jednymi z najlepszych ludzi na świecie. Kiedy 15 lat temu poznawałem ludzi, byli bardzo zamknięci, a teraz są otwarci. Mają też wiarę w Jezusa Chrystusa. Jest to bardzo ważne, by móc powiedzieć: tak, jesteśmy częścią Europy, mamy też jednak własną wiarę, własny kościół. Może powinniśmy rozwiązać problem na miejscu w Syrii i innych krajach Bliskiego Wschodu, a nie zwyczajnie przyjmować uchodźców tutaj? - Częściowo się zgadzam. Musimy rozwiązać problem w Syrii. Pytanie jednak jak? To, co możemy zrobić, to przyjąć uchodźców. Uchodźcy wcale nie są szczęśliwi z tego powodu, że tu przyjeżdżają, możesz być tego pewien. Z drugiej strony, jeśli Syria jest w stanie wojny, dlaczego nie przyjmujemy uchodźców? To nasza powinność jako ludzi, aby przyjąć innego i mu pomóc. Zarówno mój brat, jak i siostra są w tej chwili uchodźcami tu, w Europie. Gdzie mieszkają? - We Francji. Nie są szczęśliwi z tego powodu. Chcą jednak wrócić do Syrii. Niestety, w naszej rodzinie straciliśmy w Syrii wiele osób z powodu bombardowań i przemocy. Czy da się ten problem rozwiązać w pokojowy sposób? - Tak, to jest możliwe, ponieważ jak spojrzymy na historię Europy, np. na sytuację między Francuzami i Niemcami, to konflikty zażegnano na drodze pokoju. Podobnie, wszystkie wojny na świecie zakończyły się politycznie, przy stole. To jest też nasza nadzieja w Syrii. Papież Franciszek zachęcał do tego wielokrotnie. Straciliśmy mnóstwo członków Kościoła w Syrii. Porwano dwóch biskupów i trzech księży, pośród których był znany włoski jezuita, Paolo Dall’Oglio. Pięciu księży zabito, w tym mojego ojca przełożonego Fransa van der Lugt’a. Spędził on wiele lat w Syrii, i pod koniec jego pobytu mówił: "Mamy obowiązek osiągnąć pokój w Syrii". Chrześcijanie stali się synonimem pokoju na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w Syrii i Iraku. Poprzez pracę humanitarną, ręka w rękę razem z muzułmanami pomagamy dziś w edukacji. Służymy pomocą tysiącom ludzi w Aleppo, Damaszku i Hims. Kiedy oglądamy telewizję, widzimy muzułmanów zabijających chrześcijan, a niewiele dociera do nas obrazków muzułmanów zabijających współbraci w wierze. Dlatego mamy takie wrażenie, że ISIS jest w dziewięćdziesięciu procentach przeciwko chrześcijanom, a nie muzułmanom. - To nieprawda. Problem mediów to propaganda. Kiedy media chciały pomóc uchodźcom, pokazały nam zdjęcie dziecka (Alana), które utonęło podczas przeprawy przez Morze Śródziemne. Gdy jednak chcą pokazać ponury obrazek uchodźców, przedstawiają nam na przykład to, co stało się w Niemczech, kiedy zostały wykorzystane kobiety. Takie właśnie są media. W rzeczywistości, w Syrii ponad 250 tys. Syryjczyków zostało zabitych, zdecydowana większość z nich to muzułmanie. Niewiarygodne. - Kiedy Bóg w czasie Starego Przymierza rozmawiał ze swoim ludem, powiedział: "Pamiętajcie, kiedyś byliście uchodźcami w innym kraju, i Bóg był zawsze z Wami. Nie zapominaj dziecko, co się działo z tobą". Ewangelia mówi "Nie lękajcie się". Dlaczego martwimy się dziś w Europie? Rozmawiałem z Syryjczykami mieszkającymi w Poznaniu i oni powiedzieli mi, że nie powinniśmy przyjmować uchodźców - Kiedy w 2001 r. Ojciec Święty Jan Paweł II przyjechał do Syrii, odwiedził meczet syryjski w Damaszku i był witany gorąco przez muzułmanów. Mówił o serdeczności między chrześcijanami i muzułmanami. Dlaczego w Europie boimy się muzułmanów, a nie boją się ich na przykład w Kanadzie? W tej chwili Kanada przyjmuje wielu uchodźców, w większości muzułmanów. Być może to z powodu mentalności, ale nie możemy oceniać pochopnie. W tej chwili w Europie, w krajach wysoko rozwiniętych, możemy bardzo pomóc rodzinom z dziećmi. Pewnego dnia taka rodzina wróci do Syrii i będzie miała swój upragniony pokój i bezpieczeństwo. Co zatem czujesz, słysząc Europejczyków mówiących: "Musimy zamknąć granice"? - To niehumanitarne, nieludzkie, podłe. Mówimy im: "Zostańcie tam, na pewną śmierć, bo ona jest pewna. Zostańcie, gdzie jesteście i umrzecie". A co stało się w Europie po II wojnie światowej. Wielu ludzi uciekło ze swoich krajów i byli przyjęci ciepło w Kanadzie, w USA; szczególnie Polacy, Czesi i Słowacy. Mogę pokazać tobie zdjęcia z II wojny światowej pokazujące ucieczkę tysięcy Europejczyków. Nikt nie mówił im "nie". Dlaczego większość uchodźców to młodzi mężczyźni? - Problem polega na tym, że grupy ze sobą walczące potrzebują i rekrutują młodych mężczyzn. Oni chcą ich wyszkolić na wojowników, snajperów, ale ci mężczyźni nie chcą się wzajemnie zwalczać, więc jedynym wyjściem jest uciec z kraju. Jeśli tego nie zrobią, na pewno zostaną wcieleni do jakiejś bojówki. Co chciałbyś powiedzieć dzisiaj Polakom? - Nie bójcie się uchodźców. Oni są ludźmi, tak jak wy. Jeśli chcecie nam pomóc, pomóżcie nam osiągnąć pokój i pojednanie. Nie walczcie z nami także poprzez media, nie pokazujcie złego obrazu Syrii. Jesteśmy dobrymi ludźmi. O. Ziad Hilal SJ Jest 43-letnim Syryjczykiem, proboszczem parafii i odpowiedzialnym za centrum katechizacji Saint Sauveur (Najświętszego Zbawiciela) w Homs. Jest to parafia ekumeniczna. Wierni należą do wielu chrześcijańskich wspólnot wyznaniowych: katolickiej, prawosławnej, syryjskiej, bizantyjskiej itd. Msza św. celebrowana jest w wielu obrządkach. Współpraca z Kościołami odbywa się dzięki zaangażowaniu wielu biskupów. W centrum katechetycznym gromadzi się około 400 dzieci pod opieką 50 katechetów. O. Ziad Hilal SJ pracuje również jako dyrektor Centrum Posługi Uchodźcom i Pomocy Humanitarnej (JRS) dla Kościołów katolickiego i prawosławnego w Homs. Istnieje tam wiele centrów edukacyjnych, które pracują nad utrzymaniem pokoju i pojednania między wyznawcami różnych religii i wyznań, dla dzieci w wieku 6-12 lat oraz ich rodziców. Znajduje się tam również centrum pomocy humanitarnej, obecnie obejmujące opieką 3 tys. rodzin z Homs i 3 tys. rodzin z pobliskiego regionu: żywność, koszyki z artykułami higienicznymi, pomoc medyczna itp. Istnieją cztery centra pomocy dla upośledzonych umysłowo i jedno wielkie centrum dla niepełnosprawnych fizycznie.