Jak wskazała rzeczniczka, NATO częściej przeprowadza manewry w nowych państwach członkowskich, by te poczuły się pewniej, a także po to, by "wzmocnić bezpieczeństwo i stabilność w Europie w reakcji na postępującą agresję Rosji". Są to kroki "proporcjonalne i o charakterze obronnym" - dodała Romero. "NATO nie dąży do konfrontacji z Rosją, ale Rosja zmieniła siłą granice; wspiera separatystów na Ukrainie i grozi rozmieszczeniem pocisków nuklearnych w pobliżu granic sojuszu" - oświadczyła rzeczniczka. Jej zdaniem "skala i zakres rosyjskich ćwiczeń wykraczają daleko poza to, co robi NATO". Właśnie rosyjskie manewry "zaostrzają napięcia w całym regionie" - oświadczyła Romero. Wyraziła ubolewanie z powodu licznych niezapowiedzianych ćwiczeń ogłaszanych przez Moskwę. Rzeczniczka wskazała, że manewry NATO są zapowiadane z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, a sojusz systematycznie zaprasza na nie obserwatorów, w tym rosyjskich. Według European Leadership Network (ELN) napięcia między Zachodem a Moskwą doprowadziły do sytuacji, w której NATO i wojska rosyjskie zaczęły "przygotowania na najgorsze", o czym - zdaniem think tanku - świadczą ostatnie manewry obu stron. W opublikowanym w środę raporcie ośrodek, który mieści się w Londynie, zwraca uwagę, że obie strony zwiększyły zakres i skalę swoich ćwiczeń wojskowych i obie podczas tegorocznych manewrów trenowały wariant zakładający wzajemny konflikt zbrojny. Analitycy ELN zaznaczają, że nie przesądza to o nieuchronności wojny, jednak wpływa na podtrzymanie napięcia w Europie, które w konsekwencji może doprowadzić do stanu nieprzewidywalności na Starym Kontynencie. Think tank radzi politykom po obu stronach, aby oszacowali bilans korzyści i strat płynących z nasilenia ćwiczeń wojskowych.