Niemal w każdej białoruskiej wsi, mimo silnych mrozów, można zobaczyć zadziwiający widok: kombajniści i traktorzyści, agronomowie i dojarki z miejscowych kołchozów, zamiast tradycyjnie grzać się na zapieckach i popijać wyborny samogon, ścigają się na nartach biegowych. Przyszliśmy z rana do obory, popracowaliśmy, a później przebierzemy się w świetlicy. Na śniegu wytyczamy tor narciarski i odrobinę pojeździmy na biegówkach - opowiada przewodnicząca kołchozu z wioski Kowali Swietlana Gołubiewa. Zimą na wsi i tak nie ma zbyt wiele do roboty - dodaje. Nawet jeśli białoruscy sportowcy nic nie wywalcza w Turynie, to chociaż narciarze z kołchozu uradują Łukaszenkę. Posłuchaj relacji korespondenta RMF: