"Jak się wydaje, władze wychodzą z założenia, że bezpieczeństwo jądrowe jest wyłącznie ich sprawą wewnętrzną" - konstatuje gazeta w artykule redakcyjnym. Jej zdaniem, doniesienia o tym, że po wybuchu na poligonie nad Morzem Białym cztery rosyjskie stacje mierzące poziom promieniowania przestały przekazywać dane pomiarowe zaniepokoiła obserwatorów międzynarodowych. Nie wywołała jednak zaniepokojenia władz w Moskwie - dodaje dziennik. Wskazuje, że wszystkie cztery ośrodki podlegają ministerstwu obrony Rosji. "Wiedomosti" zauważają, że bezpieczeństwo jądrowe jest "kwestią ponadpaństwową, dotyczącą wszystkich krajów i ludzi na planecie". Oceniają, że ZSRR, będąc krajem zamkniętym przed światem zewnętrznym, "usiłował demonstrować pewną otwartość w kwestii bezpieczeństwa jądrowego, przyjmując na siebie rolę autorytetu międzynarodowego w niedopuszczaniu do tego rodzaju problemów". Natomiast "obecne władze Rosji wydają się odnosić do bezpieczeństwa jądrowego jak do jakiejś sprawy wewnętrznej" - ocenia dziennik. "Reszta to nie wasza sprawa" "W 1986 roku władze radzieckie - choć z kilkudniowym opóźnieniem - przyznały, że doszło do awarii w elektrowni jądrowej w Czarnobylu (co prawda, dopiero po tym, jak o przekroczeniu poziomu promieniowania poinformowała Szwecja). Teraz na wszystkie pytania odpowiedź jest jedna: poziom promieniowania w rejonie wypadku nie został przekroczony, a reszta to nie wasza sprawa" - piszą "Wiedomosti". "Jawna niechęć do przedstawienia opinii publicznej i ekspertom międzynarodowym pełnej niezbędnej informacji o zajściu i jego skutkach budzi jedynie nowe podejrzenia, iż ktoś coś ukrywa" - podsumowuje dziennik. Nagły skok radioaktywności Wybuch na poligonie rakietowym rosyjskiej marynarki wojennej w Nionoksie nad Morzem Białym nastąpił 8 sierpnia. Pierwszy oficjalny komunikat na temat zdarzenia informował, że silnik rakietowy na paliwo ciekłe wybuchł w trakcie próby poligonowej powodując pożar, ale poziom promieniowania nie zwiększył się ponad naturalną emisję tła. Jednak stacje pomiarowe w odległym o około 40 km Siewierodwińsku odnotowały nagły skok radioaktywności, która według późniejszych doniesień mediów była w pewnej chwili 200 razy silniejsza niż emisja tła. W dniach po wybuchu cztery rosyjskie ośrodki mierzące poziom promieniowania radioaktywnego przestały przekazywać dane pomiarowe. Władze powołały się na problemy z siecią. Organizacja ds. Traktatu o Całkowitym Zakazie Prób Jądrowych (CTBTO) powiadomiła we wtorek, że pracę wznowiły dwa ośrodki. Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow, cytowany we wtorek przez agencję Interfax powiedział, że przekazywanie przez Rosję do CTBTO danych ze stacji monitorujących promieniowanie jest dobrowolne i że wypadek z 8 sierpnia w każdym razie nie jest sprawą tej organizacji. Z Moskwy Anna Wróbel