Żelichowski ocenił w rozmowie z PAP, że każdy, kto sądził, iż podczas środowych uroczystości Rosjanie będą się kajać, był naiwny. - Osobiście wolałbym, aby padły inne słowa, jak "przepraszam", ale będąc realistą, nie oczekiwałem tego, bo wiedziałem, że na tym etapie jest to niemożliwe - podkreślił. Według niego najważniejsze w obecnym momencie jest to, że dwa narody: polski i rosyjski rozpoczęły ze sobą trudną rozmowę i chcą dojść do porozumienia. "Wola pojednania jest po obu stronach i teraz należy budować mosty" - dodał. Podkreślił, że liczy, iż Polakom uda się wypracować porozumienie z Rosjanami, tak jak udało się to z Niemcami. Zdaniem szefa klubu PSL Rosjanie w ostatnim czasie uczynili wiele dobrych kroków w stronę porozumienia między obu krajami. Pierwszym - jak mówił - był przyjazd premiera Rosji Władimira Putina na gdańskie obchody rocznicy wybuchu II wojny światowej w ubiegłym roku, drugim było zaproszenie od Putina dla Tuska do wspólnego udziału w uroczystościach w Katyniu. - Teraz po słowach i gestach możemy oczekiwać, że ten proces (pojednania) będzie nabierał tempa - mówił. - Natomiast, jeśli nasi różni wojownicy zaczną machać szabelkami i krzyczeć, że im za mało, to może zniszczyć delikatna nitkę porozumienia, bo Rosjanie mają swoją dumę - zaznaczył Żelichowski. Dodał, że na twarzy Putina podczas uroczystości w Katyniu zauważył wyraźne oznaki wzruszenia. "- Może dobrze zagrał, ale ja widziałem wzruszenie - powiedział. Podczas środowych uroczystości w Lesie Katyńskim premierzy Polski i Rosji - Donald Tusk i Władimir Putin - oddali hołd polskim oficerom zamordowanym przez NKWD oraz Rosjanom, którzy padli ofiarą zbrodni stalinowskich w ramach tzw. Wielkiej Czystki w latach 30.