Minister sprawiedliwości Cecka Caczewa, której podlegają zakłady karne, odmówiła podania się do dymisji, na co nalega opozycja parlamentarna. Caczewą i szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Walentina Radewa wezwano do parlamentu, by złożyli wyjaśnienia w sprawie skandalu, który jest głównym tematem w bułgarskich mediach. Z wyjaśnień Radewa wynika, że MSW już od ubiegłorocznego lata dysponowało informacjami o przygotowaniach do ucieczki jednego z przestępców. Jego zdaniem resort Caczewej nie podjął wystarczających działań, aby zapobiec ucieczce więźniów. Podczas dyskusji podano m.in. wiele szczegółów wtorkowego wydarzenia. Okazało się, że przestępcy mieli przekazany z zewnątrz pistolet oraz nóż i wyszli przez główną bramę, którą otworzył im strażnik. Jedyną osobą, która ich goniła, była sprzątaczka. Broniąc partyjnych kolegów podczas parlamentarnej dyskusji, szef komisji prawnej Danaił Kiriłow stwierdził, że ucieczki z więzień zdarzały się zawsze, i jako przykład podał hrabiego Monte Christo. Z kolei szef klubu poselskiego partii premiera Borisowa Cwetan Cwetanow nawiązał do ucieczki z więzienia Alcatraz. Ze statystyk prowadzonych przez Krajową Służbę Więzienną wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat z bułgarskich więzień uciekło 55 osób. Cztery z nich są nadal poszukiwane, w tym dwóch niebezpiecznych przestępców, którzy uciekli z sofijskiego więzienia w 2014 roku. Obecni uciekinierzy są według MSW bardzo niebezpiecznymi przestępcami, jeden z nich ma kilka wyroków na łącznie 32 lata więzienia, drugi - na 26 lat. Według ekspertów resortu szybko opuścili kraj, a akcja była dobrze przygotowana. Skandal poprzedziły kilkumiesięczne protesty strażników więziennych, którzy domagali się podwyżek płac i polepszenia warunków pracy. W końcu marca po kolejnym proteście premier Borisow obiecał wydzielenie z budżetu 15 mln lewów (7,5 mln euro) na podwyżki, co uspokoiło nastroje i związki zawodowe strażników zawiesiły dalsze protesty. Ewgenia Manołowa