Dodaje także, że w sprawie spotkania państw Grupy Wyszehradzkiej, które jest zaplanowane na 19 lutego w Jerozolimie nie podjęto jeszcze żadnych nowych decyzji. - Chcielibyśmy wyjaśnić, jak te słowa wyglądały, by strona izraelska w sposób jednoznaczny wyjaśniła, co miał na myśli premier Netanjahu i jakie były jego intencje - dodał Szynkowski vel Sęk. Podkreślił także, że polska strona czeka na odpowiedź Izraela. - Pozostawiamy stronie izraelskiej, w jaki sposób to wyjaśnienie powinno paść na tyle wyraźnie, żeby nie pozostawiało nas w żadnych wątpliwościach, co do tego jaka wypowiedz padła, jakie były intencje - tłumaczy wiceminister MSZ. - Pani ambasador jest pośrednikiem w naszych relacjach z władzami Izraela. Czekamy na reakcję - podkreśla. Premier Izraela przebywał z wizytą w Polsce w związku z konferencją dotyczącą Bliskiego Wschodu. W jednym ze spotkań z dziennikarzami, które odbyło się w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, izraelski dziennik "Haaretz" poprosił premiera o odniesienie się do sytuacji, iż w Polsce można nadal wnosić pozwy cywilne przeciwko ludziom, którzy oskarżają naród polski o udział w zbrodniach wojennych i to mimo faktu, iż Polska ostatecznie wycofała się z kontrowersyjnego zapisu w ustawie o IPN. - Polacy współpracowali z nazistami i nie znam nikogo, kto kiedykolwiek był sądzony za takie oświadczenie - miał powiedzieć Netanjahu, co spotkało się z wyraźnym sprzeciwem Polski. W rozmowie z PAP dyrektor Departamentu Spraw Zagranicznych KPRM Marek Korowajczyk powiedział, że ambasador Izraela w Polsce przekazała pierwsze informacje w tej sprawie w czwartek ok. 23.30. Rano została natomiast wezwana do MSZ. Bartosz Bednarz