W notatce z 2016 roku Bosworth napisał do współpracowników, że misją Facebooka jest łączenie ludzi i wszystko, co służy temu celowi, "jest de facto dobre". W najbardziej kontrowersyjnym fragmencie notatki czytamy: "Łączymy coraz więcej ludzi. (...) Być może będzie to kogoś kosztowało życie, poprzez narażanie go na prześladowców. Być może ktoś zginie w ataku terrorystycznym koordynowanym za pomocą naszych narzędzi. Ale wciąż łączymy ludzi". "Wiem, że wielu ludzi nie chce tego słyszeć. Większość z nas cieszy się luksusem pracy w ciepłym blasku produktów, które konsumenci kochają. Ale nie dajcie się zwieść, taktyki zwiększania zasięgu doprowadziły nas tu, gdzie jesteśmy. Jeśli dołączyliśmy do firmy, żeby robić świetne rzeczy, to dzięki temu możemy je robić" - wyjaśniał Bosworth. Do sprawy odniósł się założyciel Facebooka Mark Zuckerberg. "'Boz' to utalentowany lider, który wygłasza wiele prowokacyjnych tez. To była jedna z tych, z którą większość ludzi w Facebooku, ze mną włącznie, zdecydowanie się nie zgadza. Nigdy nie wierzyliśmy, że cel uświęca środki" - podkreślił szef Facebooka. Również sam Bosworth odniósł się do swojej notatki. "Nie zgadzam się z tym postem dziś i nie zgadzałem się z nim, kiedy go pisałem" - oświadczył, zaznaczając, że była to intelektualna prowokacja przeznaczona wyłącznie na potrzeby wewnętrznej dyskusji. Przypomnijmy, że Facebook znalazł się w tarapatach po tym, jak wyszło na jaw, że aplikacje pobierały dane użytkowników bez ich wiedzy i zgody. Dane te były później wykorzystywane m.in. do zindywidualizowanej politycznej propagandy. (mim)