Wiceszef rządu był bezpośrednim świadkiem zdarzenia i widział pożar budynku związków zawodowych w Odessie, w którym zginęło 31 osób. Jarema podkreśla, że nie wiadomo jaka dokładnie substancja się paliła i jakim gazem mogli zatruć się przebywający w budynku ludzie. Odpowiedź na to pytanie ma być znana po przeprowadzeniu ekspertyzy technicznej i sekcji zwłok ofiar pożaru. Przypomnijmy, że do piątkowych starć w Odessie, na południu Ukrainy, doszło, gdy kilkuset prorosyjskich demonstrantów, uzbrojonych w pałki i broń palną, zaatakowało idący przez centrum miasta pochód złożony z ok. 1500 zwolenników władz w Kijowie. Dominowali wśród nich kibice klubów piłkarskich z Odessy i Charkowa. W czasie walk rzucano płytami chodnikowymi, koktajlami Mołotowa i ładunkami wybuchowymi. Kibice spalili miasteczko namiotowe zwolenników separatyzmu na Kulikowym Polu, a następnie ruszyli na siedzibę związków zawodowych, w którym znajdował się sztab ruchów prorosyjskich. Budynek podpalono powodując w nim śmierć ponad 30 osób. "Nielegalne ugrupowania zbrojne" Według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy starcia, w których uczestniczyły "nielegalne ugrupowania zbrojne" z Naddniestrza, koordynowane były przez grupy dywersyjne z Federacji Rosyjskiej. Moskwa odpowiedzialnością za rozlew krwi obarczyła władze w Kijowie i Zachód.Milicja w Odessie zaczęła w niedzielę zwalniać z aresztu prorosyjskich separatystów, zatrzymanych po piątkowych zamieszkach. Domagało się tego ponad 2 tys. demonstrantów, którzy okrążyli komendę miejską milicji w Odessie. Rzecznik odeskiej komendy obwodowej milicji Wołodymyr Szablenko poinformował, że osoby zatrzymane po zajściach z 2 maja zostały zwolnione z aresztu. Zatrzymano ponad 140 uczestników zamieszek Według ukraińskich mediów na wolności znalazło się dotąd około 30 separatystów. W piątek odeska prokuratura podała, że zatrzymano ponad 140 uczestników zamieszek, głównie spośród prorosyjskich demonstrantów. W niedzielę napastnicy staranowali bramę i wybili kamieniami okna w komendzie miejskiej milicji; demonstranci otoczyli budynek, domagając się zwolnienia kolegów zatrzymanych po piątkowych zajściach.