Jeśli rząd Włoch "będzie nadal chciał specjalnego traktowania, to będzie to koniec euro" - stwierdził Juncker odnosząc się do planu budżetu, przewidującego deficyt na poziomie 2,4 procent PKB, czyli wyższy niż uzgodniony przez poprzedni rząd i sugerowany przez instytucje europejskie. Przewodniczący Komisji Europejskiej podkreślił, że nie chce, by po kryzysie w Grecji Unia musiała radzić sobie z nowym - we Włoszech. Odnosząc się do tych słów Matteo Salvini oświadczył: "We Włoszech nikt nie słucha gróźb Junckera, który asocjuje teraz nasz kraj z Grecją". "Chcemy pracować, by odpowiedzieć na potrzeby naszych obywateli. Prawo do pracy, do bezpieczeństwa i zdrowia są priorytetem rządu, a my będziemy szli do końca; stawimy czoła tym, którzy tęsknią za przestraszonymi Włochami, które wyprzedają firmy i swą przyszłość" - podkreślił Salvini. "Nie powstrzymają nas. Dosyć gróźb i obelg ze strony Unii. Włochy są państwem suwerennym" - stwierdził lider Ligi. Wypowiedź Junckera skomentował też minister finansów Giovanni Tria, który zapewnił: "Nie będzie żadnego końca euro". 2,4 procent deficytu - dodał - "nie odpowiada dokładnie niektórym europejskim regułom, ale stanowi to część normalnej dynamiki". "To zawsze działo się w wielu krajach w ostatnich dekadach. Jeśli się rozejrzeć, to bardzo mało jest tych krajów, które dostosowują się do wszystkich reguł europejskich. To nie znaczy, że nie należy starać się , by je szanować, ale są sytuacje ekonomiczne, w których trzeba dokonać oceny" - mówił Tria, cytowany przez włoskie media. Pierwszy budżet, opracowany przez rząd Ligi i Ruchu Pięciu Gwiazd zakłada, że deficyt przez trzy najbliższe lata wyniesie 2,4 proc. PKB i będzie trzykrotnie większy niż cel, jaki wyznaczały sobie poprzednie gabinety. Ponadto rząd Giuseppe Contego zapowiedział wprowadzenie dochodu podstawowego dla najuboższych, na co planuje wydać 10 miliardów euro rocznie.Dziennik "La Repubblica" pisze we wtorek, że trwa "otwarty konflikt między UE a Rzymem" wokół budżetu. Zwraca również uwagę na obawy międzynarodowych rynków przed skutkami polityki budżetowej Włoch. Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)