Wicepremier Kosowa Besnik Bislimi w rozmowie z dziennikarzem Radia Wnet podkreśla, że jego kraj w obliczu wojny w Ukrainie oraz wynikającego z tego kryzysu uchodźczego "od samego początku dostosował politykę zagraniczną do polityki Unii Europejskiej". - Nie było tu żadnych pytań ani dylematów, ale jako region nie zawsze reagowaliśmy zjednoczeni. Było kilka krajów lub wciąż są kraje, które nie chcą nakładać sankcji na Rosję, które nie chcą dostosowywać swojej polityki zagranicznej. W Kosowie nie było tych pytań. Zdajemy sobie sprawę z faktu, że zwykle w takich konfliktach kraje sąsiednie przyjmują największe obciążenie. W tym przypadku największa liczba uchodźców trafiła do Polski, Czech, Słowacji, Węgier - mówił polityk. Bislimi podkreślił, że "Kosowo chciało być częścią tego wspólnego podejścia". - Zaoferowaliśmy schronienie dla 5000 uchodźców. Wyznaczyliśmy także fundusze, aby schronić niektórych ukraińskich dziennikarzy. I jako pierwszy krok, zdecydowaliśmy się tymczasowo usunąć reżim wizowy z Ukrainą, aby ci uchodźcy mogli łatwo podróżować do Kosowa. Oczywiście, jeśli jesteś uchodźcą z Ukrainy, albo wybierzesz pierwszą możliwą opcję, którą będą sąsiedzi, albo jeśli nie, to będziesz chciał udać się do członków rodziny dalej w kierunku UE. Ale nawet jeśli wiemy, że być może Kosowo nie będzie atrakcyjne z tej perspektywy, chcieliśmy pokazać im naszą gotowość do pomocy potrzebującym. Kosowo doświadczyło tego 20 lat temu. Wszystkie kraje w regionie bardzo pomogły - powiedział wicepremier Kosowa. "Rosja chce stworzyć punkty zapalne" Według polityka "w tym momencie Rosja jest bardzo zainteresowana tworzeniem punktów zapalnych, a Kosowo jest również jednym z potencjalnych źródeł napięć, ponieważ sąsiadujemy z Serbią". - Bośnia i Hercegowina oraz Czarnogóra mają ten sam problem. Dlatego jesteśmy bardzo ostrożni i dlatego poprosiliśmy NATO o wzmocnienie obecności sił rezerwowych, aby upewnić się, że wysyłamy właściwy sygnał do Belgradu, aby nie dał się zmanipulować przez Rosję i nie wywoływał żadnych napięć w regionie - podkreślił wicepremier. Bislimi przypomniał, że w Kosowie "nigdy nie było sympatii dla Rosji i nie ma jej zwłaszcza teraz". - Rosja nie uznała niepodległości Kosowa w 2008. Zagrozili nawet, że zablokują jakiekolwiek próby członkostwa w ONZ. Udowodnili tym, że nie chcą być jednym z naszych partnerów, a Kosowianie zwykle historycznie zawsze byli zorientowani na Zachód i na zachodnie wartości - zauważył wicepremier. Relacje Kosowa z Polską Polityk został również zapytany o relacje Kosowa z Polską. - Wasz kraj był jednym z pierwszych krajów, które uznały niepodległość Kosowa. Myślę, że był to dziesiąty kraj Unii Europejskiej, który uznał Kosowo. A uznanie nastąpiło dziewięć dni po ogłoszeniu niepodległości. Relacje na szczeblu politycznym nie zawsze się rozwijały. Było to jednak spowodowane tylko wewnętrzną dynamiką polskiego rządu czy stanowiskiem byłego prezydenta Polski. Ale w tym momencie uważam, że mamy doskonałe stosunki z pańskim krajem - powiedział wicepremier Kosowa. - Staramy się zintensyfikować także współpracę gospodarczą. W tym roku zaczęliśmy od lotów sezonowych, bezpośrednich lotów z Polski, z Warszawy do Prisztiny linii lotniczych LOT. Mamy nadzieję, że wykorzystamy to jako potencjał do intensyfikacji wizyt polskich turystów w Kosowie, ponieważ Kosowo oferuje bardzo dobre opcje na wędrówki i ferie zimowe - zachęca Bislimi. - Kosowo to piękny kraj. To bardzo przyjazny kraj. Każdy turysta, który przyjeżdża do Kosowa, widzi, że gościnność tutaj jest lepsza niż w jakimkolwiek kraju w Europie. Oferujemy doskonałe jedzenie, doskonałe szlaki turystyczne i młodość, która prawdopodobnie nie jest porównywalna z żadną w regionie. Skorzystajcie więc z tej okazji i przyjedźcie odwiedzić nasz kraj - zwrócił się do Polaków wicepremier Kosowa.