Generał Liszczinskij był dziś gościem Trzeciej Kieleckiej Konferencji Bezpieczeństwa, która towarzyszy XXII Międzynarodowemu Salonowi Przemysłu Obronnego. - Potrzebujemy przede wszystkim hełmów, kamizelek kuloodpornych oraz przygotowania naszej armii do warunków zimowych - powiedział podczas debaty. Główne bolączki ukraińskiej armii Generał zwrócił uwagę na to, że wielu ukraińskich żołnierzy ginie na skutek ostrzeliwania ich pozycji z moździerzy oraz artylerii dalekiego zasięgu. - Powinniśmy mieć środki, które powinny nas chronić przed użyciem współczesnych rodzajów broni rażącej - powiedział, odpowiadając na pytanie o najpilniejsze potrzeby ukraińskiej armii w związku z działaniami we wschodnich obwodach kraju - donieckim i ługańskim. Zdaniem głównego specjalisty w Ośrodku Studiów Wschodnich Andrzeja Wilka największym problemem dla ukraińskiej armii jest logistyka, która "nie działa tak, jak powinna" - ocenił. Zwrócił uwagę na to, że niektóre bataliony ochotnicze zaczęły publikować w internecie listę artykułów, najbardziej potrzebnych na froncie. - To są głównie najprostsze środki łączności, umundurowanie - wyjaśnił. Przypominają wydarzenia z 1939 roku Gen. Liszczinskij sporo miejsca poświęcił omówieniu obecnej sytuacji jego kraju. - Przeciwko Ukrainie prowadzona jest nie tylko wojna, nie tylko mówimy o ostrzałach i bombardowaniu, nie tylko broń pancerna jest angażowana, ale również prowadzona jest wojna informacyjna" - powiedział gen. Liszczinskij. Według niego Rosja dąży do zniszczenia integralności terytorialnej Ukrainy. - Teraz musimy walczyć o prawo do życia w niezależnym państwie demokratycznym. - Te wydarzenia przypominają wydarzenia z 1 września 1939 roku - ocenił. Sytuację w obwodach donieckim i ługańskim nazwał skomplikowaną. - To logiczna kontynuacja bezczelnej i cynicznej okupacji Krymu - powiedział. W jego ocenie, obecnie w działaniach przeciw Ukrainie, na jej terytorium bierze udział ponad 20 tys. osób, jak wyjaśniał "większość z nich to wojskowi rosyjscy".