"To prawda: brak działania ze strony Europy w kwestii kryzysu imigracyjnego doprowadza nawet Niemcy do granic ich możliwości" - powiedział wicekanclerz i minister gospodarki w rozmowie z berlińskim dziennikiem. "To nie tyle sama liczba uchodźców, ile tempo, w jakim przybywają staje się źródłem problemów dla landów i gmin, które z trudem radzą sobie z napływem imigrantów" - powiedział Gabriel. Rząd oczekuje, że w 2015 roku do Niemiec przybędzie 800 tys. imigrantów; w sobotę przez Monachium do kraju wjechało około 13 tys. osób. Wicekanclerz dodał, że Europa powinna przeznaczyć do 1,5 mld euro na natychmiastową pomoc, by w największych obozach uchodźców w Jordanii i Libanie można było zapewnić ludziom schronienie, żywność i dostęp do szkół. Wezwał też USA i kraje Zatoki Perskiej do wygospodarowania takich samych funduszy na ten cel. "To niedopuszczalne, że można było zmobilizować miliardy euro w ciągu kilku tygodni na ratowanie banków, ale wspólnota międzynarodowa nie może zebrać nawet ułamka tych sum na ratowanie ludzi" - powiedział Gabriel. Angela Merkel podjęła ponad tydzień temu decyzję o czasowym otwarciu granicy dla uchodźców z Syrii, którzy wyruszyli na piechotę z Budapesztu. Kanclerz Niemiec broni, mimo krytyki, swojej decyzji, uważając, że podjęła ją w sytuacji kryzysowej z pobudek humanitarnych. Jej bawarski koalicjant CSU jest natomiast zdania, że deklaracja była błędem, który wywołał falę przyjazdów.