Jest to poziom kryzysowy, zawiniony przez człowieka, ponieważ lekooporna postać gruźlicy rozwija się w wyniku podawania pacjentom niewłaściwych leków, niewłaściwego dozowania lub w ogóle nieleczenia. Stwarza to duże zagrożenie dla globalnego zdrowia publicznego. Jak podkreśla doroczny raport WHO, opracowany ponad 20 lat od ogłoszenia, że gruźlica stanowi "pilny problem zdrowia publicznego", w ostatnich latach na świecie "dokonał się duży postęp" pod względem ograniczania śmiertelności związanej z tą chorobą. W ciągu roku gruźlicą zaraziło się około 9 mln ludzi, z czego 3,5 proc. zaatakował szczep w znacznej mierze lekooporny. Przypadki gruźlicy wywołanej przez prątki z rozszerzoną opornością na leki (zwłaszcza antybiotyki) trudniej wyleczyć i szanse na to są znacząco słabsze - stwierdza WHO. "W niektórych rejonach, zwłaszcza w Europie Wschodniej i Azji Środkowej, mamy poważne epidemie" - informuje raport. Podaje też, że w wielu miejscach dostępność skutecznego leczenia jest "alarmująco niska". Ponadto postać gruźlicy XDR-TB wywołana przez prątki o ekstremalnej lekooporności, której leczenie jest o wiele droższe i trudniejsze niż w przypadku choroby MDR-TB wywołanej przez szczep wielolekooporny, została zdiagnozowana w 100 krajach świata. Ekspertka organizacji Lekarze bez Granic (MsF) Grania Brigden powiedziała: "Alarmujące szerzenie się lekoopornej gruźlicy z człowieka na człowieka w byłym Związku Radzieckim ma znaczenie rozstrzygające, tak samo jak wzrost liczby przypadków infekcji typu MDR-TB i XDR-TB". "Dostęp do właściwego leczenia jest dramatycznie mały: tylko co piąta osoba chora na gruźlicę wielolekooporną jest w ogóle leczona; pozostałym pozwala się umrzeć, co zwiększa ryzyko podsycania rozwoju epidemii w ich rodzinach i społecznościach" - podała w oświadczeniu Brigden. Ludzie zaatakowani gruźlicą, którą nazywano niegdyś "suchotami" lub "chorobą piersiową", chudną, mają bladą cerę i stany podgorączkowe lub gorączkę; gruźlica wywołuje nocne poty, gorączkę, stały kaszel, utratę wagi, krwioplucie. Szerzy się drogą głównie kropelkową i przez bliski kontakt z chorymi. Ze wszystkich chorób zakaźnych jedynie wirus HIV wywołujący AIDS zabija więcej ludzi niż gruźlica. Na 1,5 mln osób zmarłych na gruźlicę w zeszłym roku 360 tys. było jednocześnie chorych na AIDS. WHO alarmuje w raporcie, że walkę z globalną epidemią gruźlicy utrudnia brak środków. Rocznie potrzebnych jest na ten cel 8 mld dolarów, lecz co roku brakuje około 2 miliardów. Jednak starania o lepsze diagnozowanie i leczenie zaczynają przynosić rezultaty - oceniła WHO, podkreślając, że właśnie dzięki temu ocalono od śmierci od 2000 roku, jak się szacuje, około 37 mln ludzi. Według WHO poziom śmiertelności związany z gruźlicą zmalał o 45 proc. od 1990 roku, a liczba osób chorych maleje średnio o 1,5 proc. rocznie. W 2013 roku zdiagnozowano 9 mln nowych zachorowań i 1,5 mln zgonów na gruźlicę, podczas gdy na AIDS zachorowało 8,6 mln osób, a 1,6 mln zmarło. WHO chce zredukować o połowę stopę zgonów na gruźlicę (ich liczbę na 100 tys. mieszkańców) i liczbę zachorowań w danym momencie na 100 tys. mieszkańców jeszcze w tym roku. W końcu 2013 roku według raportu WHO wskaźnik zgonów na gruźlicę był "globalnie" niższy o 45 proc. niż w roku 1990, a liczba chorych mniejsza o 41 proc. Ponad połowę (56 proc.) nowych zachorowań zarejestrowano w zeszłym roku w najludniejszych krajach świata w Azji Południowo-Wschodniej i w rejonie Pacyfiku, ale według raportu najważniejszym regionem dotkniętym gruźlicą jest Afryka. Raport wskazuje również, że "po raz pierwszy od 40 lat zaczynają się pojawiać pierwsze leki na gruźlicę", obejmujące leczenie skojarzone z lekami przeciwprątkowymi. Trwają też poszukiwania nowej skutecznej szczepionki, gdyż "skuteczność istniejącej od 1921 roku u dorosłych pozostaje bez zmian".