Wirus Marburg doprowadził już do ogłoszenia stanu epidemii w zeszłym roku w Tanzanii. Teraz choroba ponownie daje o sobie znać i nawiedziła sąsiednią Rwandę. Zagrożenie jest traktowane przez lokalne władze bardzo poważnie. Na razie doszło do kilkunastu zgonów. Głos w sprawie zabrał w czwartek szef WHO. - Oceniam ryzyko wybuchu epidemii wirusa Marburg jako bardzo wysokie na poziomie krajowym, wysokie na szczeblu regionalnym i niskie w skali globalnej - oświadczył w czwartek Tedros Adhanom Ghebreyesus, cytowany przez Reutera. Wirus Marburg wywołał epidemię. Rwanda współpracuje z WHO W Rwandzie potwierdzono 11 ofiar śmiertelnych wysoce zakaźnego wirusa - jak dotąd nie zatwierdzono szczepionki ani leczenia. Łącznie zidentyfikowano 36 przypadków zakażeń - podaje AP. Władze podejmują intensywne działania, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się patogenu Według AP pierwsze przypadki w Rwandzie zgłoszono w piątek, a dzień później odnotowano sześć pierwszych zgonów. Wciąż nie ustalono źródła choroby. Rwandyjski minister zdrowia Sabin Nsanzimana wyjaśnił, że okres inkubacji wirusa, czyli czas od zakażenia do pojawienia się objawów, może wynosić od trzech dni do trzech tygodni. Objawy obejmują gorączkę, bóle mięśni, biegunkę, wymioty, a w skrajnych przypadkach dochodzi do śmierci w wyniku poważnych krwotoków. WHO zwiększa swoje wsparcie i współpracuje z rządem Rwandy. Ambasada USA w Kigali zaleciła swoim pracownikom pracę zdalną i unikanie wizyt w biurach. W przeszłości epidemie wirusa Marburg oraz pojedyncze przypadki tej choroby były notowane w innych krajach regionu: Tanzanii, Gwinei Równikowej, Angoli, Kongu, Kenii, RPA, Ugandzie i Ghanie. Alarm na dworcu w Hamburgu. Podejrzewano wirusa u studentów W środę po południu na głównym dworcu kolejowym w Hamburgu uruchomiono alarm wirusowy. Podejrzewano, że 26-letni niemiecki student medycyny i jego partnerka, którzy przyjechali z Rwandy, są zakażeni Marburgiem. Podróżowali pociągiem ICE jadącym z Frankfurtu nad Menem i mieli objawy grypopodobne. Para została poddana testom, których wyniki przekazują niemieckie media. Ostatecznie badanie obu osób w Uniwersyteckim Centrum Medycznym Hamburg-Eppendorf dało wynik negatywny na obecność śmiertelnego wirusa. Według władz opieki społecznej w Hamburgu student i jego dziewczyna nigdy nie mieli żadnych dolegliwości ani objawów typowych dla wirusa Marburg. Student, jak sam przyznał, miał mieć dwa kontakty z pacjentem w Rwandzie, który zakaził się tym wirusem. Miał jednak nosić stosowny sprzęt ochronny, a jego dziewczyna miała nie mieć kontaktu z chorymi. Wirus Marburg pierwszy raz wykryto w Niemczech Choroba wywołana przez wirusa Marburg pojawiła się po raz pierwszy w 1967 roku wśród pracowników laboratoryjnych w Marburgu w Hesji. Wirus jest blisko spokrewniony z wirusem Ebola i uważany za bardziej niebezpieczny. Oprócz epidemii Marburga Rwanda odnotowała sześć przypadków mpox - choroby wywołanej przez wirus pokrewny ospie prawdziwej, jednak z łagodniejszym przebiegiem. Mpox, wcześniej znany jako małpia ospa, wystąpił także w innych krajach Afryki, a WHO ogłosiła globalny stan zagrożenia zdrowia. Rwanda niedawno rozpoczęła kampanię szczepień przeciwko mpox, a kolejne dostawy szczepionek są spodziewane. Najwięcej przypadków tej choroby odnotowano w sąsiednim Kongu, które jest epicentrum kryzysu zdrowotnego. Źródła: Reuters, AP, PAP, "Bild" ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!