Przebywający w Afryce Zachodniej współpracownicy WHO wskazują, że liczba ofiar i zgłoszonych przypadków zachorowań na wirusa Eboli nie odpowiada rzeczywistemu stanowi, poinformowała w Genewie Światowa Organizacja Zdrowia. Według informacji, jakimi dysponuje WHO, zmarło dotąd 1069 osób, większość z nich w Sierra Leone, Liberii i Gwinei. Dalsze 1975 osób jest zarażonych. Czwartą już ofiarę śmiertelną epidemii zgłosiła Nigeria. Stany Zjednoczone wezwały tymczasem pracowników ambasady USA w Sierra Leone do opuszczenia tego kraju. Jest to środek zaradczy, którego zabrakło od chwili wybuchu epidemii - zakomunikowało ministerstwo spraw zagranicznych USA. Prezydent USA Barack Obama przeprowadził rozmowy telefoniczne z prezydentem Sierra Leone Ernestem Bai Koromą i prezydent Liberii Ellen Johnson-Sirleaf. W obydwu rozmowach Obama obiecał pomoc Stanów Zjednoczonych. Najstraszliwsza w skutkach epidemia Eboli WHO liczy się z dalszym rozprzestrzenianiem się epidemii w najbliższych tygodniach. Tydzień temu zareagowała na epidemię Eboli ogłoszeniem globalnego stanu zagrożenia dla zdrowia. Dyrektor generalny organizacji Margaret Chan spotkała się w czwartek z przedstawicielami WHO, by rozmawiać o programach pomocy dla dotkniętych epidemią krajów. O pierwszych przypadkach zarażenia wirusem eboli poinformowała w marcu br. Gwinea. Jak jednak wiadomo w międzyczasie, pierwsze przypadki zachorowań wystąpiły w regionie już w grudniu 2013. Wirus eboli wywołujący gorączkę krwiotoczną, w większości przypadków śmiertelną, rozprzestrzenił się błyskawicznie w Liberii i Sierra Leone. Jest to jak dotąd najstraszliwsza w skutkach epidemia Eboli. DPA, AFP, RTR / Elżbieta Stasik, Redakcja Polska Deutsche Welle