W środę w chamowniczeskim sądzie rejonowym w Moskwie kontynuowano proces trzech członkiń grupy punkrockowej Pussy Riot, które są oskarżone o "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną". Grozi im kara więzienia do siedmiu lat. Kobiety źle się czuły, więc wzywano do nich lekarzy pogotowia. "Jesteśmy półprzytomne, praktycznie nie śpimy" - powiedziała jedna z podsądnych Nadieżda Tołokonnikowa w sądzie. Jedna z obrończyń Wioletta Wołkowa powiedziała, że podsądne są budzone o godzinie 5 rano i przetrzymywane bez śniadania w malutkim pomieszczeniu przed przewiezieniem do sądu. "Proces jest prowadzony w oburzający sposób" - powiedziała, gdy po raz kolejny odrzucono wniosek o miesięczne odroczenie sprawy, aby obrona miała więcej czasu na zapoznanie się z liczącymi 3000 stron aktem oskarżenia przeciw członkiniom Pussy Riot. "Rozprawy trwają po 11 godzin, nasze klientki nie mogą się wyspać, nie dostają też od rana do nocy niczego ciepłego do jedzenia, a niekiedy i wody" - utrzymują ich obrońcy. Według oponentów władz proces trzech młodych kobiet jest motywowany politycznie i - jak pisze agencja Reutera - stanowi jedną z prób uciszenia rosyjskiej opozycji, która w minionych miesiącach organizowała liczne i wielkie protesty. 21 lutego pięć artystek z Pussy Riot w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela wykonało utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Trzy z nich zatrzymano, gdy umieściły w internecie film ze swojego występu. 22-letnia Nadieżda Tołokonnikowa, 29-letnia Jekatierina Samucewicz i 24-letnia Maria Alochina nie przyznają się do zarzucanego im chuligaństwa, lecz przeprosiły tych, których ich koncert w świątyni mógł obrazić. Mimo bardzo licznych apeli rosyjskich i zagranicznych twórców kultury i artystów w obronie młodych kobiet, areszt przedłużono im do stycznia 2013 roku.