Najwyższy duchowny Iraku w piątkowym kazaniu, odczytanym przez jego rzecznika w świętym dla szyitów mieście Karbala, winą za kryzys obarczył irackich polityków, wskazując, że do działania pcha ich troska o siebie i swoje interesy. Kurczowe trzymanie się przez nich stanowisk nazwał "poważnym błędem". Według Sistaniego "wszyscy Irakijczycy powinni zewrzeć szeregi i nasilić starania w obliczu tego wielkiego niebezpieczeństwa, które zagraża ich teraźniejszości i przyszłości". "Wszystkie partie polityczne powinny wiedzieć, że konflikty i wzajemne różnice - które wiele razy nie miały żadnego uzasadnienia poza interesem własnym czy frakcyjnym (...), prowadziły do osłabienia wszystkich i otwarcia drzwi dla terrorystów" - uważa duchowy przywódca irackich szyitów. Wielki ajatollah wezwał polityków do wybrania nowego premiera, który zakończy kryzys bezpieczeństwa, wywołany przez bojowników Państwa Islamskiego, którzy kontrolują północ kraju, a w ostatnim tygodniu opanowali piąte już złoże naftowe i w niedzielę przejęli kontrolę nad największą w Iraku tamą na rzece Tygrys koło Mosulu. W Iraku trwa impas w formowaniu rządu po wyborach, które odbyły się 30 kwietnia. Będący premierem od 2006 roku Maliki ubiega się o trzecią kadencję, ale przeciwstawiają się temu sunnici i Kurdowie, oskarżający go o popieranie interesów szyickiej większości Iraku kosztem mniejszości. Odejścia Malikiego chcą także rywalizujące z Państwem Prawa ugrupowania szyickie. Na początku lipca kurdyjski blok polityczny wycofał się z prac irackiego rządu, protestując w ten sposób przeciwko wysuwanym przez Malikiego oskarżeniom, iż Kurdowie wspierają działalność islamistycznych rebeliantów. Ofensywa Państwa Islamskiego wymierzona w iracki rząd szyity Malikiego trwa od czerwca. Islamiści zdobyli znaczne obszary na zachodzie i północy Iraku oraz w Syrii, a na zajętych terenach proklamowali sunnicki kalifat z Abu Bakrem Al-Baghdadim jako przywódcą wszystkich muzułmanów.