Miejscowe władze podały, że ofiary śmiertelne to zamieszkujący te tereny Indianie z grupy etnicznej Pemon - Zoraida Rodriguez i jej mąż. Dotychczasowy prezydent Wenezueli Nicolas Maduro nakazał w czwartek zamknąć granicę z Brazylią, chcąc w ten sposób zapobiec dostarczeniu zapowiedzianej przez brazylijski rząd pomocy humanitarnej do Wenezueli. Zamknięcie granicy nastąpiło około godz. 1.00 w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego. Jak mówił Maduro, transporty pomocy stanowią "tanią pokazówkę" opozycji, która ma "podminować jego władzę", a Wenezuela nie potrzebuje dostaw żywności i leków. "Granica z Brazylią pozostanie totalnie zamknięta do odwołania" - zapowiedział. Starcia ludności z gwardią narodową Do starć doszło niedaleko granicy w małej miejscowości Kumarakapay. Jej mieszkańcy już wcześniej zapowiedzieli, że będą starali się pomóc w dostarczeniu brazylijskiej pomocy humanitarnej na terytorium Wenezueli. W piątek podjęli próbę uniemożliwienia żołnierzom zablokowania drogi prowadzącej od granicy. Wtedy w ich kierunku padły strzały. Kilka godzin po starciach władze graniczącego z Wenezuelą brazylijskiego stanu Roraima poinformowały, że do szpitala w Boa Vista, głównym mieście w tym stanie, trafiło pięć osób zranionych przez wenezuelskie wojsko. "Dwa ambulansy wenezuelskie otrzymały zezwolenie na przekroczenie granicy i przywiozły pięć rannych osób" - poinformowała służba zdrowia stanu Roraima. "Wszyscy ranni zostali postrzeleni. Do szpitala zostali przewiezieni pod opieką wenezuelskich lekarzy" - wyjaśniono w komunikacie i sprecyzowano, że karetki pogotowia miały do pokonania 215 km z granicy do Boa Vista. Apel sekretarza generalnego ONZ W sprawie wydarzeń przy granicy wenezuelsko-brazylijskiej głos zabrał sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. Zaapelował o wstrzymanie się od przemocy, a wiadomość o takiej treści wysłał do amerykańskiego sekretarza stanu Mike'a Pompeo oraz do szefa wenezuelskiej dyplomacji Jorge Arreazy. Mimo starć w Kumarakapay rząd Brazylii zapowiedział, że nie zrezygnuje z prób dostarczenia Wenezuelczykom pomocy humanitarnej. Do Boa Vista wysłany został samolot załadowany żywnością i lekarstwami. Stamtąd transport ma trafić do miasta Pacaraima, leżącego w pobliżu granicy. "Musicie zdecydować, po czyjej jesteście stronie" Tymczasowy prezydent Wenezueli Juan Guaido, który w czwartek udał się na granicę z Kolumbią, gdzie oczekiwana jest pomoc humanitarna z USA, wezwał przywódców wenezuelskiej armii do jak najszybszego schwytania osób odpowiedzialnych za strzały w kierunku miejscowej ludności w Kumarakapay. W przeciwnym razie - jak zapowiedział na Twitterze - to oni odpowiedzą za śmierć w przygranicznym mieście. "Musicie zdecydować, po czyjej jesteście stronie" - napisał Guaido. Guaido pojechał na granicę z Kolumbią, gdyż w sobotę do Wenezueli ma zostać przetransportowana amerykańska pomoc humanitarna, która gromadzona jest w kolumbijskim mieście Cucuta. Na razie nic jednak nie wskazuje na to, by armia miała zamiar wpuścić pomoc do kraju, toteż może się okazać, że tam także dojdzie do konfrontacji między protestującymi Wenezuelczykami i opozycją a siłami rządowymi. Dwa koncerty Agencje podkreślają, że strzały przy granicy z Brazylią padły niedługo przed rozpoczęciem dwóch konkurencyjnych koncertów po obu stronach granicy wenezuelsko-kolumbijskiej. O godz. 11.00 czasu miejscowego w Cucucie rozpoczął się koncert humanitarny organizowany przez miliardera Richarda Bransona, natomiast w San Antonio del Tachira odbędzie się koncert organizowany przez rząd Wenezueli pod hasłem "Hands off Venezuela". Jak pisze AFP, w Cucucie zebrały się setki tysięcy osób - przeciwników reżimu Maduro. Z wenezuelskimi flagami w rękach skandowali "Wolność" i "Rząd musi odejść". "To fantastyczne widzieć tysiące ludzi, którzy przybyli na ten koncert" - powiedział organizator koncertu Richard Branson i wyjaśnił, że na zakończeniu imprezy spodziewani są Juan Guaido, a także prezydenci Kolumbii - Ivan Duque, Chile - Sebastian Pinera oraz Paragwaju Mario Abdo.