We wschodniej części Caracas co najmniej 50 tys. osób odpowiedziało na apel gubernatora stanu Miranda i głównego przywódcę opozycji, Henrique Caprilesa Radonskiego. Domagały się one rozbrojenia sprzyjających władzom bojówek i protestowały przeciw pogarszającej się sytuacji gospodarczej kraju. Tymczasem w centrum stolicy manifestowało kilkadziesiąt tysięcy ubranych na czerwono i różowo zwolenników władz. Z kwiatami w rękach potępiali przemoc i szkody dokonane w czasie studenckich manifestacji z ostatnich dni. W czasie wyemitowanego w czasie marszu wystąpienia prezydent Wenezueli Nicolas Maduro wezwał do zorganizowania "narodowej konferencji pokojowej" w celu zneutralizowania bojówek. Zaprosił opozycję do dialogu. Manifestacje odbyły się także w innych miastach: Meridzie (na zachodzie), Puerto La Cruz (na północnym wschodzie) i Puerto Ordaz (na południu). Nie doszło do incydentów. Liczba ofiar śmiertelnych trwających od początku lutego niepokojów w Wenezueli wzrosła już do 10. Około 100 odniosło obrażenia. Opozycja oskarża rząd prezydenta Nicolasa Maduro o spowodowanie bardzo wysokiej inflacji, dotkliwych braków w zaopatrzeniu rynku wskutek stosowania polityki niskich cen na podstawowe artykuły żywnościowe sprzedawane w ubogich dzielnicach miast i stosowanie represji wobec przeciwników politycznych.