Zeszłoroczne wybory "nie były wolne i konkurencyjne", powiedział w wywiadzie radiowym udzielonym na Florydzie były bliski współpracownik prezydenta i oskarżył Nicolasa Maduro o systematyczne wpływanie na działanie Sądu Najwyższego. W odpowiedzi sąd stwierdził, że Zerpa uciekł przed oskarżeniami o molestowanie seksualne. Partie opozycyjne w Wenezueli zbojkotowały wybory w 2018 r., nazywając je fikcją. Zerpa w wywiadzie powiedział, że wcześniej publicznie nie krytykował wyników wyborów, by mieć pewność, że wraz z rodziną będzie mógł bezpiecznie uciec do Stanów Zjednoczonych. Nazwał także nazwał Sąd Najwyższy "dodatkiem do władzy wykonawczej", mówiąc, iż prezydent wskazywał sędziom, jak osądzać w pewnych sprawach. 10 stycznia Maduro ma zostać oficjalnie zaprzysiężony na drugą kadencję. 14 państw odwołało swoich ambasadorów z Caracas w proteście przeciwko wynikowi wyborów, a Stany Zjednoczone nałożyły na ten kraj nowe sankcje gospodarcze. Nawet jeszcze przed wyborami Unia Europejska, Stany Zjednoczone, Kanada i wiele państw Ameryki Południowej oświadczyły, że nie uznają wyników wyborów.