Jak poinformował główny inspektor lotnictwa cywilnego w Polsce Zbigniew Mączka, kolejne trzy ofiary to pracownicy zakładów lotniczych w Mielcu: Jan Sęk, specjalista ds. programowych "Iryda" oraz dwóch serwisantów - Andrzej Koper i Piotr Bień. Ponadto w samolocie najprawdopodobniej lecieli także przedstawiciele firmy handlowo-eksportowej "Overmec", reprezentującej interesy PZL "Mielec" na rynku południowo-amerykańskim - dodał Mączka. Wiadomość o śmierci obywateli polskich potwierdziła I sekretarz Ambasady RP w Caracas Izabela Fabińska-Potapczuk. Na miejsce katastrofy udała się konsul Joanna Gawrych-Żukowska. Do tragedii doszło w czasie lotu próbnego samolotu M 28 Skytruck, który polskie zakłady miały dostarczać do Wenezueli. Jak podał operator wieży kontrolnej Międzynarodowego Portu Lotniczego Bartolome Salon, o godzinie 18.05 czasu warszawskiego samolot spadł na pas startowy. Maszyna eksplodowała. Wszyscy pasażerowie i załoga - w sumie 13 osób - spłonęli. Samolot miał dolecieć do odległej o pół godziny lotu Maiquetti - ważnego ośrodka wenezuelskiego przemysłu. Zdaniem oficera Gwardii Narodowej dyżurującego w Puerto Cabello, przyczyną tragedii mógł być błąd pilota. W czasie startu panowała idealna pogoda - twierdzą pracownicy wieży kontrolnej lotniska. Główny inspektor lotnictwa cywilnego w Polsce Zbigniew Mączka takża uważa, że przyczyną wypadku była prawdopodobnie brawura pilotów, którzy chcieli się "popisać" umiejętnościami przed szefostwem firmy sprzedającej i produkującej samoloty. Mączka swoją opinię oparł o relacje bezpośrednich obserwatorów wypadku m.in. doświadczonego pilota oblatywacza. Podkreślił, że zakłady lotnicze prześladuje pech, ponieważ w ciągu półtora roku PZL miały trzy zarządy - pierwszy został aresztowany, drugi miał wypadek samochodowy, a trzeci - samolotowy. Skytruck to dwusilnikowa maszyna oblatana w 1993 roku. Wśród pilotów zyskała uznanie dzięki łatwości startowania i lądowania na lotniskach o krótkim pasie startowym. Mieleckie Polskie Zakłady Lotnicze przejęły produkcje tych maszyn od upadłego WSK. Spółka dostarczyła już kilkanaście maszyn dla wenezuelskiej Gwardii Narodowej. Samolot ma zasięg 3000 kilometrów. Jest przystosowany do lotów w wysokich temperaturach. W Mielcu produkowana jest także wojskowa wersja tej maszyny, pod nazwą Bryza. Ten samolot znajduje się na wyposażeniu Marynarki Wojennej. To właśnie Bryza była wykorzystana podczas akcji przejęcia na morzu asystenta Romualda Szeremietiewa.