Torres powiedział podczas konferencji prasowej, że siedmiu terrorystów, włącznie z Perezem, zostało zastrzelonych podczas operacji policyjnej przeprowadzonej w pobliżu Caracas. Zginęło też dwóch policjantów. Według ministra to tzw. grupa Pereza zaatakowała pierwsza i siły bezpieczeństwa działały w samoobronie. Perez to były oficer policji śledczej i aktor kina akcji, który uprowadził policyjny helikopter i ostrzelał z niego budynek Sądu Najwyższego; przeleciał też nad budynkami ministerstw spraw wewnętrznych i sprawiedliwości. Nikt nie zginął ani nie został ranny na skutek ostrzału. Od tego incydentu 36-letni Perez ukrywał się. W poniedziałek zamieścił w mediach swoje zdjęcie, na którym ma zakrwawioną twarz; napisał, że jego ludzie są pod ostrzałem, mimo że chcieli się poddać, a policjanci obrzucają jego grupę granatami. Prezydent Nicolas Maduro uznał na wiosnę ostrzelanie budynku sądu za "atak terrorystyczny będący elementem zamachu stanu". Rząd oskarżył ponadto Pereza o powiązania z CIA, co Maduro nagminnie zarzuca swym krytykom i opozycji. Również podczas wtorkowej konferencji prasowej Torres powiedział, że grupa Pereza została rozbita, ponieważ brała udział w organizowaniu i finansowaniu ataku inspirowanego "z zewnątrz". Część opozycji oskarżała wcześniej władze o sfingowanie na wiosnę dziwnego ataku, po to, by znaleźć pretekst do podjęcia bardziej brutalnych kroków wobec politycznych przeciwników i osób biorących udział w antyrządowych protestach. Jednak śmierć Pereza zamieniła go - jak pisze AP - w męczennika opozycji. "Honor i chwała tym odważnym obywatelom, którzy oddali życie za swe ideały" - napisał we wtorek na Twitterze były burmistrz Caracas Antonio Ladezma i przeciwnik Maduro, który musiał uciec do Hiszpanii, gdy rząd oskarżył go o montowanie spisku przeciw prezydentowi. Społeczność międzynarodowa potępia Maduro za autorytarne zapędy; USA i Unia Europejska nałożyły w związku z tym sankcje na Wenezuelę i samego prezydenta. Kraj pogrążony jest w kryzysie gospodarczym i społecznym, zmaga się z recesją i trzycyfrową inflacją, niedoborami żywności i leków. Opozycja oskarża też Maduro o doprowadzenie kraju do ruiny gospodarczej. Stale nasila się kryzys polityczny - w wielotysięcznych antyrządowych protestach, organizowanych niemal codziennie od kwietnia do lipca ubiegłego roku, zginęło co najmniej 120 osób.