Henrique Capriles Radonski podkreślił również, że Sąd Najwyższy powinien orzec, czy ceremonia zaprzysiężenia może zostać przesunięta. Chavez, który powinien w czwartek złożyć przysięgę w związku z wybraniem go na kolejną kadencję, od prawie miesiąca przebywa w kubańskim szpitalu. 11 grudnia 2012 roku przeszedł tam czwartą operację onkologiczną i od tego czasu nie wypowiadał się publicznie. Capriles, pokonany przez Chaveza w wyborach z października 2012 roku, wyraził ubolewanie z powodu tego, że "48 godzin przed zaprzysiężeniem rząd nie jest w stanie powiedzieć Wenezuelczykom, czy prezydent Chavez będzie obecny czy też nie". "Nie wiem, na co czekają sędziowie Sądu Najwyższego. Obecnie w Wenezueli bez wątpienia mamy do czynienia z kolizją norm konstytucyjnych, konieczne jest orzeczenie" sędziów - mówił Capriles na konferencji prasowej. "Wenezuela nie jest monarchią, nie jesteśmy też na Kubie" - zaznaczył. Capriles zaapelował, by rząd postąpił zgodnie z wolą Chaveza z 10 grudnia 2012 roku. "W przypadku nieobecności należy zastosować konstytucję, takie były słowa prezydenta" - przypomniał Capriles. Podkreślił, że ustawa zasadnicza mówi, iż jeśli 10 stycznia prezydent nie zostanie zaprzysiężony, to jego obowiązki powinien przejąć przewodniczący Zgromadzenia Narodowego. Zdaniem Caprilesa "10 stycznia oznacza koniec mandatu prezydenckiego i początek kolejnego". - Jeśli prezydent nie złoży ślubowania, przestaje być prezydentem - oświadczył opozycyjny polityk. Sojusznicy Chaveza twierdzą, że konstytucja przewiduje też możliwość złożenia ślubowania w późniejszym terminie przed Sądem Najwyższym. Według wiceprezydenta Nicolasa Maduro, którego Chavez wyznaczył na swojego następcę, uroczystość wyznaczona na 10 stycznia to tylko formalność, a prezydent może złożyć ślubowanie wtedy, gdy będzie mu na to pozwalało zdrowie. Maduro uważa, iż opozycja błędnie interpretuje konstytucję. Capriles we wtorek wezwał latynoamerykańskich prezydentów, by nie uczestniczyli w czwartkowych uroczystościach organizowanych przez rząd przed pałacem Miraflores. - Z całym szacunkiem dla wszystkich prezydentów, proszę ich, aby nie brali udziału w grze politycznej jednej partii politycznej - podkreślił. W poniedziałek przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Diosdado Cabello poinformował, że w uroczystościach wezmą udział regionalni przywódcy. Swoją obecność potwierdzili prezydent Boliwii Evo Morales i Urugwaju - Jose Mujica. Cabello zaapelował też do rodaków, by przyszli na "wielką demonstrację" poparcia dla Chaveza w Caracas.