Jednocześnie wenezuelski przywódca wyraził nadzieję, że w marcowych wyborach w Hiszpanii ponownie zwycięży obecny, lewicowy premier Jose Luis Rodriguez Zapatero, ponieważ z nim "można rozmawiać". Jeśli natomiast zwycięży prawicowa Partia Ludowa pod przewodnictwem Jose Marii Aznara, "hiszpańskie firmy będą zmuszone odejść" - zadeklarował Chavez dodając, że Wenezuela "naprawdę ich nie potrzebuje". Jak wyjaśnił prezydent Chavez podczas sobotniej konferencji prasowej w prezydenckim pałacu, dotyczy to również hiszpańskiego koncernu naftowego Repsol. Sobotnie ostrzeżenie wpisuje się w szereg gróźb, m.in. nacjonalizacji operujących na wenezuelskim rynku oddziałów hiszpańskich banków Santander i Bilbao Vizcaya Argentaria, które Chavez obiecuje spełnić, jeśli nie doczeka się przeprosin ze strony hiszpańskiego króla Juana Carlosa. Podczas listopadowego szczytu państw iberoamerykańskich w stolicy Chile Santiago Hiszpański król wezwał Chaveza, aby zamilkł, gdy ten nazwał byłego konserwatywnego szefa hiszpańskiego rządu Jose Marię Aznara faszystą. Na sobotniej konferencji Chavez sugerował, że moment przeprosin się zbliża. "Mam nadzieję, że Jego Wysokość publicznie ujawni swoje refleksje, bo wydaje się, że intensywnie się im oddaje" - powiedział wenezuelski przywódca twierdząc, że otrzymał od Juana Carlosa pewne sygnały.