Spotkanie odbywało się w Medellin, w Kolumbii, a Maria Corina Machado przedstawiła swoje stanowisko w formie nagrania, ponieważ nie może ona wyjechać z Wenezueli. Machado podkreśliła, że od 2017 roku Wenezuela doświadcza "najgorszej cenzury i prześladowań wolności słowa". Uważa ona także, że rząd chce, żeby o dramacie nie wiedziano, mimo iż "są zdjęcia, reportaże i nagrania video", które pokazują, "czym jest życie w obecnej Wenezueli". Wśród problemów wymieniana jest hiperinflacja, niedożywienie, porzucanie osób starszych, a także fakt, że 113 dzieci zmarło na błonicę, chorobę zakaźną, która ostatnio pojawiła się ponownie. Według Machado, dzisiejsza Wenezuela "nie jest konwencjonalną dyktaturą" tylko jest to "narko-dyktatura, która zezwoliła na osiedlenie się najgorszych przestępczych sieci międzynarodowych", które tworzą "przemytnicy narkotyków, partyzantka kolumbijska lub terroryści islamscy". "Jest to ewidentne, że reżim o takich charakterystykach" nie pozwoli na wolne wybory. Jej zdaniem, reżim zwołuje wybory "tylko wtedy, gdy wie, że je wygra", podczas gdy "głód, nędza i przemoc ze strony policji" powoduje, że Wenezuela staje się "społeczeństwem klęczącym na kolanach". Machado powiedziała, że w Wenezuelą rządzi "nie tylko dyktatura", lecz także "system mafijny". Kryzys nie dotyczy tylko Wenezueli, ponieważ "jej ból" rozciąga się "na cały region", dlatego też "masowy exodus Wenezuelczyków będzie narastał", jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie - powiedziała Machado i dodała, że granice przekraczają ludzie, a także epidemie. Mówiąc o swym kraju powiedziała, że "jest upadłym państwem wyjętym spod prawa, który próbuje eksportować swą przestępczą działalność na cały region".