Maduro, wiceprezydent i tymczasowy szef państwa, namaszczony przez Hugo Chaveza na jego następcę, zarejestrował się w Państwowej Komisji Wyborczej jako pierwszy. Przed jej siedzibą w centrum Caracas manifestowały tysiące ubranych na czerwono zwolenników Maduro, niosąc zdjęcia zmarłego prezydenta. Czerwień jest kolorem rządzącej partii socjalistycznej (PSUV).Wiceprezydent przemówił do wiwatującego tłumu, obiecując kontynuowanie socjalistycznej polityki swego mentora i nazywając się "synem Chaveza". Capriles zapowiedział, że zarejestruje się tego samego dnia. Zarówno Maduro, jak i Capriles zgłosili oficjalnie swe kandydatury w niedzielnych wystąpieniach telewizyjnych, wykorzystując je też do agresywnych ataków na oponentów. Lider opozycji oskarżył w swym przemówieniu PSUV o wykorzystywanie śmierci Chaveza jako argumentu w rozgrywkach politycznych. Nazwał też swego przeciwnika "bezwstydnym kłamcą", zarzucając mu, że podawał nieprawdziwe informacje na temat stanu zdrowia Chaveza i oszukiwał Wenezuelczyków, zapewniając ich, że przywódca wyzdrowieje. Były prezydent, który zmarł we wtorek, od dwóch lat walczył z rakiem. Maduro nazwał w niedzielę Caprilesa "żałosnym kandydatem" i zarzucił mu oczernianie nieżyjącego prezydenta oraz jego rodziny. Oskarżył też swego oponenta, nazywając go przy tym "faszystą", o próby skalania "czystego, kryształowego obrazu Komendanta Chaveza". Agresywna retoryka kandydatów oraz ich wzajemne ataki narzucą ton kampanii wyborczej, a z czasem będą się tylko nasilać - komentuje AP. Komisja wyborcza Wenezueli wyznaczyła wybory na 14 kwietnia, a kampania ma się formalnie rozpocząć 12 dni wcześniej. W wyborach prezydenckich w październiku 2012 roku Chavez zdobył 55 proc. głosów, a Capriles - 44 proc.