Prezydent Wenezueli Hugo Chavez odrzuca tradycyjny przekaz, zgodnie z którym Bolivar, błyskotliwy wenezuelski taktyk wojskowy, który wyzwolił znaczną część Ameryki Południowej spod rządów Hiszpanii, zmarł w Kolumbii na gruźlicę w 1830 roku. Chavez twierdzi, że Bolivar został zamordowany przez kolumbijskiego rywala; państwowe laboratorium kryminalistyczne, które właśnie otwarto w Wenezueli, zajmie się więc rozwiązaniem zagadki śmierci bohatera, nazywanego przez niektórych Jerzym Waszyngtonem Ameryki Łacińskiej. - Cóż za niezwykłe chwile przeżyliśmy dziś w nocy - opisał Chavez na Twitterze swe wrażenia z ekshumacji. - Widzieliśmy szczątki Wielkiego Bolivara. Reuters odnotowuje, że w kwietniu amerykański naukowiec Paul Auwaerter z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa ujawnił się jako zwolennik teorii, że Bolivar zmarł w wyniku zatrucia arszenikiem. Jego zdaniem, zatruł się jednak, pijąc skażoną wodę lub zażywając arszenik jako lek przeciwko bólom głowy lub hemoroidom. Auwaerter wyrażał później obawy, że rząd Wenezueli mógł źle zinterpretować jego badania. Chavez jest przekonany, że Bolivara zamordował kolumbijski generał Francisco de Santander. Obserwatorzy wskazują, że podjęcie tej sprawy właśnie teraz może jeszcze bardziej zaognić stosunki między Caracas a Bogotą. Wenezuela odwołała w piątek na konsultacje swego ambasadora w Kolumbii w proteście przeciwko oskarżeniom Bogoty, że Caracas toleruje obecność lewackich partyzantów kolumbijskich na terytorium wenezuelskim. Poprzedniego dnia rząd kolumbijski wydał oświadczenie, w którym twierdzi, iż Bogota ma dowody, że przywódcy rebeliantów z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) i Narodowej Armii Wyzwoleńczej (ELN ) ukrywają się w Wenezueli.