Komentując sprawę na wiecu w Caracas krzyczał pod adresem amerykańskiego ambasadora: - Idź do diabła, zasrany jankesie! Jankeska hegemonia się skończyła". Chavez poinformował też w wystąpieniu telewizyjnym, że odwołał do kraju ambasadora Wenezueli w Waszyngtonie. Zagroził też wstrzymaniem eksportu wenezuelskiej ropy do USA jeśli Waszyngton nie zmieni swojej "agresywnej polityki". Wcześniej wenezuelski prezydent informował o zatrzymaniu grupy konspiratorów, którzy mieli uczestniczyć w spisku mającym na celu pozbawienie go władzy. Według Chaveza, korzystali oni ze wsparcia Amerykanów. - Oni próbują zrobić tutaj to co robią w Boliwii - powiedział Chavez. Chavez w przeszłości wielokrotnie oskarżał Waszyngton o wspieranie antyrządowych spisków w jego kraju. Prezydent Boliwii Evo Morales, bliski sojusznik polityczny Chaveza, wydalił ambasadora amerykańskiego Philipa Goldberga ze swojego kraju. Morales zarzucił mu podsycanie wystąpień antyrządowych w Boliwii. Waszyngton określił te zarzuty jako bezpodstawne i w odpowiedzi uznał ambasadora Boliwii za "persona non grata". W starciach zwolenników i przeciwników reform forsowanych przez Moralesa 8 osób poniosło śmierć a ok. 34 zostało rannych.