Generał Rivero przeszedł na przedwczesną emeryturę w proteście przeciw temu, co postrzegał, jako rosnące wpływy Kuby w armii wenezuelskiej. Grozi mu do 10 lat więzienia. Po przesłuchaniu przez wojskowych oskarżycieli Rivero powiedział, że zabroniono mu omawiania szczegółów jego sprawy w czasie trwania śledztwa. Generał nie został jeszcze formalnie oskarżony. Po odejściu z wojska Rivero stał się politycznym przeciwnikiem prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza. Ma nadzieje, że we wrześniowych wyborach zdobędzie miejsce Zgromadzeniu Narodowym, jednoizbowym parlamencie Wenezueli. Krytycy Chaveza uważają, że stawiane Rivero zarzuty to kolejna próba "uciszenia" oponentów rządu poprzez sąd. Generał krytykował wpływy kubańskich wojskowych w siłach zbrojnych Wenezueli, nazywając to zjawisko "bierną inwazją". Według Rivero oficerowie kubańscy uczestniczyli w spotkaniach najwyższej rangi oficerów, szkolili snajperów, zdobywali szczegółową wiedzę na temat systemów komunikacyjnych i doradzali w sprawach budowy podziemnych bunkrów, mających służyć do przechowywania i ukrywania broni. Zdaniem Rivero Kubańczycy posiadają oni teraz poufną wiedzę na temat systemów cyfrowej komunikacji sił bezpieczeństwa. Generał podkreśla, że takie informacje mogłyby na przyszłość pomóc utrzymać polityczny status quo w Wenezueli. Rivero, który spędził w armii 49 lat, jest też zaniepokojony tym, co nazywa "upolitycznieniem" wojska, czego przykładem jest slogan, który żołnierze muszą powtarzać, salutując: "Socjalistyczna ojczyzna lub śmierć!". Wenezuelscy oficjele odpierają zarzuty Rivero, twierdząc, że większość Kubańczyków przysłanych do ich kraju pracuje w sektorach medycznym, sportowym i kulturalnym lub zajmuje się sportem. Caracas jest największym partnerem handlowym Hawany i dostarcza jej ponad 100 tys. baryłek ropy dziennie, w zamian za pomoc socjalną, do której zalicza się pracę importowanych kubańskich lekarzy, leczących pacjentów w bezpłatnych klinikach.