Skąd wzięło się to zainteresowanie językiem cesarzy? Na pewno znaczący wpływ mają tu względy gospodarcze. Chiny są tak istotnym partnerem handlowym Stanów Zjednoczonych i Europy, że to co do tej pory wydawało się wystarczającą wiedzą o Państwie Środka (posługiwanie się pałeczkami i znajomość chińskich horoskopów) już nie wystarczy. Biznesmeni planujący ekspansję w Azji muszą zdobyć się na wysiłek poznania chińskiej kultury i języka. Najlepszym przykładem są tu niemieckie koncerny samochodowe. Daimler Chrysler i BMW posiadają swoje fabryki w Chinach i wydają fortunę na kursy chińskiego dla swoich pracowników. Język inny niż wszystkie To, co my określamy językiem chińskim, jest w rzeczywistości pewną grupą języków o wspólnym pochodzeniu historycznym, a którą posługiwała się chińska grupa etniczna Han. Z punktu widzenia lingwistyki są to odrębne języki, jednak głównie z powodów politycznych nazywa się je dialektami. Najpopularniejszym dialektem chińskim jest dialekt mandaryński, którym posługuje się na co dzień 70 procent Chińczyków. W Polsce niewiele jest miejsc, w których można uczyć się mandaryńskiego. Należą do nich Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i kilka prywatnych uczelni wyższych. W rzeczywistości najlepszym choć też najdroższym rozwiązaniem (godzina kosztuje około 60 zł) jest nauka u rdzennego Chińczyka. Jest to o tyle ważne, że język ten, w przeciwieństwie do polskiego, jest tonalny. Oznacza to, że znaczenie wyrazu zależy w dużej mierze od modulacji głosu przy jego wymawianiu. Jeden wyraz może w ten sposób uzyskać nawet cztery odmienne znaczenia. Równie istotne jest zgłębienie tajników chińskiego pisma. To tysiące znaków, których znajomość, szczególnie podczas pobytu w Chinach, jest niezbędna. Mieszkańcy Państwa Środka często bowiem nie znają łacińskich liter. By swobodnie czytać po chińsku należy poznać co najmniej 4 tysiące tzw. krzaczków. Pałeczki i przesądy Obecnie na całym świecie języka Konfucjusza uczy się około 30 milionów osób. We Francji jest on na piątym miejscu w gronie najczęściej nauczanych języków obcych. Amerykanie idą jeszcze dalej. W niektórych domach nauka zaczyna się od kołyski, a nowojorskie elity na gwałt szukają chińskich opiekunek. Wielkimi krokami język chiński wszedł też do niemieckich szkół. Można się go uczyć w prawie stu szkołach podstawowych i średnich oraz na 70 uczelniach wyższych. Władze w Pekinie szybko wyczuły koniunkturę. Od 2004 roku funkcjonuje kilkanaście Instytutów Konfucjusza, które na wzór British Council czy Goethe Institut mają za zadanie promować język i kulturę chińską za granicą. Docelowo ma powstać sto takich placówek. Idąc za ciosem przygotowano także zasady państwowego egzaminu ze znajomości chińskiego (HSK) na wzór First Certificate in English. Ale język to nie wszystko. Nie da się prowadzić interesów z Chińczykami bez znajomości ich kultury, zwyczajów i mentalności. Właśnie dlatego uczniowie na całym świecie oprócz języka poznają tajniki chińskiej kuchni i sztuki ozdobnego wycinania papieru. Prowadząc interesy z Chińczykami trzeba wiedzieć, że są oni wyjątkowo przesądni. I tak np. cyfra 4 przynosi według nich pecha, ponieważ brzmi podobnie jak śmierć. A taka wiedza jest absolutnie niezbędna dla tych, którzy chcą zdobywać chiński rynek.