"Widzę tu samych młodych ludzi więc myślę sobie, że w Syrii zostali już tylko starcy. Muszą tu przyjeżdżać, bo nie mają wyjścia. Ale zastanawiam się, dlaczego nie jadą do państw arabskich. Nie mam pojęcia, dlaczego ich tam nie wpuszczają" - mówi jedna z rozmówczyń PAP. "Bardzo im współczuję, zwłaszcza, kiedy widzę rodzinę z sześciorgiem dzieci" - deklaruje inny z mieszkańców Budapesztu. "Powinno się ukarać tych, którzy to spowodowali. Nie tych tutaj, oni są tylko ofiarami" - podkreśla kolejny. Media donoszą o rekordowej fali uchodźców na granicy serbsko-węgierskiej. Zasieki z drutu kolczastego wzdłuż 175-kilometrowej granicy nie zdołały powstrzymać napływu imigrantów. Uchodźcy chcą zdążyć przed wejściem w życie na Węgrzech w przyszłym tygodniu zaostrzonych przepisów dotyczących imigracji. Przewidują one m.in. kary za nielegalne przekroczenie granicy. MSW w Budapeszcie zaproponowało wprowadzenie stanu kryzysowego w związku z masowym napływem imigrantów; decyzja zapadnie we wtorek. Armia przygotowuje się na wejście w życie nowych przepisów. W środę wieczorem zaczęły się manewry, na których żołnierze ćwiczą wspieranie policji w ochronie granic.