We wniosku - jak podkreślono w komunikacie - partie apelują o stwierdzenie niezgodności z konstytucją niektórych zapisów ustawy i ich unieważnienie. Ich zdaniem w wyniku stosowania ustawy złamana zostałaby zasada trójpodziału władzy, a niezawisłość sądów administracyjnych byłaby zagrożona. Zgodnie z przyjętą 12 grudnia ustawą od stycznia 2020 r. sądy administracyjne będą rozpatrywać m.in. sprawy związane z podatkami i wyborami. Zarządzanie zewnętrzne nad sądami administracyjnymi będzie sprawować ministerstwo sprawiedliwości. Szef tego resortu będzie nadzorował budżety nowych sądów i będzie miał wpływ na mianowanie sędziów. Zapowiadając stworzenie systemu sądów administracyjnych, minister sprawiedliwości Laszlo Trocsanyi mówił, że ich zadaniem będzie chronienie obywateli przed przekraczaniem kompetencji przez władzę wykonawczą. Według niego nowe sądy będą gwarantować równowagę między wolnością jednostki a interesem publicznym. Gdy w czerwcu zeszłego roku parlament Węgier przyjął poprawkę do konstytucji, mówiącą m.in. o powołaniu Naczelnego Sądu Administracyjnego, opozycja wyrażała obawy, że może to zwiększyć polityczną kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości. "Muszę odrzucić sugestie, że rząd dobierałby osoby (na funkcje sędziów), które podejmowałyby decyzje dla niego korzystne" - zapewniał wówczas Trocsanyi. Oznajmił, że nowi sędziowie będą mianowani na podstawie egzaminów, w których kwalifikacje będą odgrywać nadrzędną rolę. Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego podpisały partie opozycyjne od lewicy po narodowców, co jest ewenementem. Wśród sygnatariuszy jest m.in. Węgierska Partia Socjalistyczna, Koalicja Demokratyczna byłego premiera Ferenca Gyurcsanya, proekologiczna partia Polityka Może Być Inna oraz liberalna partia Momentum. Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska