"Dla mnie jako wyborcy jest czymś nad wyraz irytującym, że dyplomata przybywa tu i mówi nam, jak żyć albo jak nasi wyborcy powinni żyć" - oświadczył Lazar. Bell powiedziała w środę, że korupcja wciąż jest na Węgrzech poważnym problemem. "Coraz większa centralizacja władzy tworzy warunki, w których wiele ważnych decyzji, które będą mieć wpływ na Węgry przez następne pokolenia, pozostaje nieprzejrzystych" - stwierdziła. Ambasador USA wezwała władze węgierskie do "niezwłocznego odejścia od polityki twardej ręki wobec organizacji społeczeństwa obywatelskiego". Skrytykowała też postawę Węgier wobec uchodźców. Mówiła, że miejsce "nacjonalistycznej, nietolerancyjnej retoryki" jest na śmietniku. Lazara poproszono na konferencji prasowej o komentarz do słów Bell. "Jako kraj nie jesteśmy i nie chcemy być podporządkowani Stanom Zjednoczonym - powiedział. - Oddelegowani tutaj dyplomaci powinni się do tego przyzwyczaić po pięciu latach (od objęcia władzy przez partię Fidesz Viktora Orbana)". Lazar zarzucił ambasadzie USA w Budapeszcie "ingerowanie w sprawy wewnętrzne Węgier pochopnymi, uproszczonymi ocenami". Reuters odnotowuje, że rząd Orbana, który objął władzę w 2010 roku, jest krytykowany przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone za ograniczanie wolności mediów, centralizację władzy i podejście do organizacji pozarządowych.