Pytanie w referendum brzmi: "Czy chce Pan/Pani, by Unia Europejska mogła zarządzić, również bez zgody parlamentu, obowiązkowe osiedlanie na Węgrzech osób innych niż obywatele węgierscy?". Referendum będzie ważne, jeśli ważny głos odda w nim ponad połowa spośród 8,27 mln wyborców. W sondażu ośrodka Zavecz Research dla portalu Index, 43,74 proc. respondentów zadeklarowało, że pójdzie na referendum i zagłosuje przecząco - o 6 pkt proc. więcej niż przed miesiącem. Twierdząco chce głosować tylko 2 proc., 1,6 proc. zamierza oddać nieważny głos, a 6,1 proc. jeszcze nie wie, jak zagłosuje. W sumie 53,44 proc. ankietowanych zadeklarowało w tym sondażu udział w referendum, zaś 24,24 proc. (o 4 pkt proc. więcej niż przed miesiącem) zapowiedziało, że nie będzie głosować. Według portalu Index, skuteczna okazała się zatem zarówno rządowa kampania przeciwko kwotom, jak i opozycyjna kampania wzywająca do bojkotu głosowania, bo w ostatnich tygodniach wzrósł zarówno odsetek chcących głosować przecząco, jak i tych, którzy nie zamierzają w referendum uczestniczyć. Sondaż przeprowadzono w dniach 21-27 września na reprezentatywnej próbie 1000 osób; margines błędu wynosi 3 pkt. proc. Także opublikowany w czwartkowym numerze tygodnika "HVG" sondaż ośrodka Median wykazał ogromną przewagę osób, które chcą odpowiedzieć przecząco na referendalne pytanie. Wśród tych, którzy zadeklarowali, że na pewno wezmą udział w referendum, zapowiedziało to aż 83 proc. Twierdząco zamierza głosować 13 proc., a 3 proc. chce oddać nieważny głos. W sondażu tym 42 proc. ankietowanych zapowiedziało, że na pewno pójdzie na referendum, a 31 proc. - że prawdopodobnie. 5 proc. oświadczyło, że jeszcze tego nie wie. Odnosząc się w czwartek do niepewnej frekwencji w referendum, minister bez teki kierujący biurem premiera Antal Rogan oświadczył, że zna także sondaże, które prognozują wyższą frekwencję. Podkreślił jednak, że rząd potraktuje jako zobowiązujący również taki wynik, że 3 mln wyborców odpowie przecząco na stawiane w referendum pytanie. Jak zaznaczył, opinia 3-3,5 mln osób ma większe znaczenie niż głos wszystkich 199 posłów w parlamencie. Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska