22 kontrowersyjne poprawki parlament zatwierdził mimo protestów wyrażanych również przez opozycję i organizacje pozarządowe. Sesja przebiegła w burzliwej atmosferze. Za poprawkami głosowało 265 deputowanych, 11 było przeciwnych, a skrajnie prawicowy Jobbik wstrzymał się od głosu. "Konstytucja to nie zabawka!" Opozycyjna Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) zbojkotowała debatę. - Udział w tym przedstawieniu nie ma sensu - stwierdził lider MSZP Attila Mesterhazy. Podczas obrad przed gmachem parlamentu demonstrowali przedstawiciele organizacji społecznych z transparentami "Konstytucja to nie zabawka!" i "Orban-dyktator". Grupę manifestantów, którzy usiłowali zablokować wyjazd poselskich limuzyn na plac Kossutha, policja usunęła siłą. Kontrowersyjne zmiany w konstytucji dotyczą wielu dziedzin życia społecznego i politycznego. Mają przyczynić się do wzmocnienia instytucji małżeństwa zdefiniowanego jako związek kobiety i mężczyzny. Parlamentarzyści zyskują prawo do decydowania o tym, które organizacje religijne zostaną uznane za Kościoły, a które nie. Nowelizacja zakazuje również prowadzenia kampanii przedwyborczej w mediach. Ponadto wprowadza zasadę odpracowania w kraju dwukrotnie dłuższego okresu niż czas trwania studiów (w przeciwnym wypadku studenci mają płacić połowę kosztów kształcenia). Kolejna poprawka dotyczy karania bezdomnych, którzy żyją na ulicach miast "w określonych obszarach przestrzeni publicznej". Protestanci żądają weta Niemal wszystkie wspomniane zmiany zakwestionował już węgierski Trybunał Konstytucyjny. Deputowani rządzącego Fideszu anulowali jednak jego orzeczenia wydane przed 1 stycznia 2012 roku, wprowadzając do konstytucji zapis, że trybunał nie może powoływać się na precedensy z ostatnich 22 lat i może podejmować decyzje jedynie w sprawach proceduralnych. Zdaniem opozycji oznacza to poważne osłabienie kontrolnych funkcji Trybunału Konstytucyjnego. Ponadto sprawy sądowe mają podlegać powstałemu niedawno Narodowemu Urzędowi Sądownictwa. Po zatwierdzeniu nowelizacji konstytucji protesty wybuchły z nowa siłą. Organizacje pozarządowe i społeczne wznowiły trzy demonstracje: przed gmachem parlamentu, przed centralą Fideszu i przed siedzibą prezydenta Janosa Adera. Wszystkie budynki rządowe otoczyła policja. Manifestanci domagali się, aby prezydent zawetował kontrowersyjne poprawki. "Tu chodzi o nową konstytucję" Nowelizację skrytykował również publicznie były prezydent Laszlo Sloyom (2005-2010) - znany prawnik, były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego i ekspert prawa międzynarodowego. - Tu właściwie nie chodzi o nowelizację, lecz o nową konstytucję - uznał Solyom, ostrzegając przed "dewastacją" systemu konstytucyjnego na Węgrzech. Prezydent Ader, który rozpoczął w poniedziałek dwudniową oficjalną wizytę w Niemczech, powiedział węgierskim dziennikarzom, że "skomentuje decyzję deputowanych dopiero po powrocie do Budapesztu i po zapoznaniu się z tekstem nowelizacji". - Jesteśmy nadal otwarci na dialog. Możemy rozmawiać z kimkolwiek, o czymkolwiek i gdziekolwiek. Niezależni eksperci komisji weneckiej (organu doradczego Rady Europy) zawsze mogą zaopiniować wprowadzone poprawki - oświadczył w Brukseli szef węgierskiej dyplomacji Janos Martonyi. Na kilka godzin przed głosowaniem rzeczniczka Komisji Europejskiej zapowiedziała, że "w razie konieczności użyte zostaną wszelkie środki", aby na Węgrzech przestrzegane były rządy prawa. Po decyzji parlamentu szefowie KE Jose Barroso i Rady Europy Thorbjoern Jagland oświadczyli, że przyjęte zmiany "budzą zaniepokojenie" w świetle standardów RE i przepisów unijnych. Z Budapesztu Andrzej Niewiadowski